Przeczytawszy o superbohaterze, który doprowadza złe kobiety (do orgazmu i prawości) za pomocą sznurów od razu skojarzył mi się późniejszy "Rapeman", więc bez zastanowienia sięgnąłem po to dzieło. Niestety w filmie są tylko skrawki fabuły, cały scenariusz się składał chyba z trzech stron. Gdzie brakowało sensu, dodano softcore'owe sceny (zarówno bondage, jak i zwykłego seksu). No i tak to dziadostwo się ciągnie godzinę. Na szczęście. Dłużej by było ciężko wytrzymać. Niestety, po intrygujących opisach spodziewałem się czegoś lepszego.