Tytuł zapowiadał pastisz, satyrę, groteskę (typu tych z Nielsenem) a oni to nakręcili.. NA SERIO!
Ludzie, ratunku, mamy do czynienia z idiotami!!!
Wtedy, to był film na który ludzie chętnie szli do kina. Czasy się zmieniają. Poza tym produkcja kosztowała grosze, więc i tak cud, że w ogóle udało im się coś zrobić. Ten film jest lepszy od różnych "wspaniałych" amerykańskich produkcji
Oj nie, nie był lepszy. Chyba, że od filmów Wynorskiego, itp. "czwartoklaśnych". Ja mam to w dziale "superkicze", obok "Yyyrek...", "Szamanki" oraz filmów Eda Wooda.
Filmy Eda Wooda były kręcone w 3 dni :) Ale koleś chociaż kochał to co robił. A to - hmm. Ciężko się wypowiadać jakoś szerzej. Ten film to tak wielkie kupsko, że nawet efekty Planu 9 z Kosmosu są lepsze (przynajmniej tam był prawdziwy ogień).
No tak, od filmów klasy Z. :) A najgorszymi filmami produkcji USA były "Troll 2", "Nieśmiertelny 2", "Geniusze w pieluchach", "Geniusze w pieluchach 2", "The Room", "Batman i Robin", "The Garbage Pail Kids Movie", "Bitwa o Ziemię", "Alone in the Dark: Wyspa Cienia", "Justin i Kelly", "Birdemic: Shock and Terror", "Ostatni Władca Wiatru", "Małe potwory", "Jack i Jill", sequele "Akademii policyjnej" od 4 wzwyż, "S. Darko", "Amerykański ninja", "Szczęki 4", "Catwoman", "Zielona Mila", "Powrót do błękitnej laguny", Pożar uczuć" i "Kaczor Howard".
Co do paru typów, można dyskutować - zwłaszcza "Zielona mila". Na tej zasadzie ja mógłbym dodać "Gladiatora" i "Titanica", które mnie po prostu zniesmaczyły; tylko że tu chodzi o filmy, które drażnią, śmieszą, wbrew intencjom twórców, lub się ich z jakichś innych powodów nie lubi.
Natomiast totalna nieudolność warsztatowa, od scenariusza poczynając, oraz tania kiczowatość to dość specyficzny gatunek. Wydaje się, że warunkiem koniecznym takich filmów jest bardzo niski budżet i krótki czas realizacji - przy czym np. filmy Wynorskiego jeszcze tej granicy nie przekraczają; one w zamierzeniu są papką filmową obliczoną na niski, ale pewny zysk.
Jako miłośnik filmów artystycznych, autorskich, niszowych, itp. mógłbym jeszcze wspomnieć o pseudointelektualnych, przerafinowanych "artystycznie", totalnych nudziarstwach; parę dni temu kilkoma "Wężami" (polski odpowiednik "Malin") obdarzono Zanussiego. Filmu nie widziałem, ale wierzę, bo ostatnie filmy tego reżysera to już były tragedie.