Eh...albo się przejadłam albo dzisiaj ciężko o dobry horror. Ani muzyka, ani akcja nie trzymały mnie w napięciu...a szkoda, bo lubię ten stan. Niektóre motywy były do przewidzenia, niektóre banalne, ale trzeba przyznać, że twórcom filmu udało się zakończenie. :) A moja ulubione scena to scena z lekkim komizmem pod koniec filmu, kiedy Violet po wczołganiu się po schodach na strych, syknęła 'kochanie, chyba połamałaś mi nogi'. ;) (czy coś w ten deseń) :P