Potencjał tego filmu był moim zdaniem naprawdę spory. Pomysł na nieco psychologiczną otoczkę, minimum postaci i miejsc, maksimum emocji głównej bohaterki, był naprawdę intrygujący. Sama historyjka też jest w miarę przemyślana i całkiem interesująca, co niestety zdradza w głównej mierze dopiero dobra końcówka...
Właśnie, końcówka, od niej paradoksalnie należało by zacząć podsumowanie tego filmu. Jest ona punktem kulminacyjnym całego obrazu i zarazem jego najmocniejszym elementem. Nie jest to z pewnością najbardziej szokujący finał jaki obejrzałem w życiu, daleko mu do tego, jednak pozostawia pozytywne wrażenie. Sprawia, że Klucz do koszmaru można postrzegać jako film godny obejrzenia. Wynagradza chwile nudy, kiedy zamiast zmagającej się ze samą sobą bohaterki odkrywającej sekret mrocznej willi, oglądamy na ekranie stereotypową postać z ledwo zarysowaną osobowością, popychaną do irracjonalnych czynów i zachowań przez niewyjaśnioną i bezsensowną ciekawość. Ba, powiem więcej - końcówka tego filmu wynagradza nawet niektóre naciągane i niektóre okropnie naciągane momenty (nie chcę spoilować, więc bez przykładów).
Jednak same dobre, ale w dużej mierze zmarnowane pomysły oraz kilkuminutowa, dobra końcówka w bądź co bądź ponad półtoragodzinnym filmie nie obroniły tego tego obrazu przed przeciętnością. Tylko proszę, nie zrozumcie mnie źle! W moim odczuciu ten film jest idealnym przykładem oceny "5", co w skali ocen filmweb.pl oznacza film "średni". Niczym specjalnym nie wyróżniający się, trochę sztampowy, ale nie jednoznacznie zły! Ot taki na nudny wieczór, kiedy jedyne na co mamy ochotę/siłę to odmóżdżająca, niezbyt długa rozrywka, ale jednak. Typowy jednostrzałowiec. Za końcówkę polecam:)