Przede wszystkim uwiodła mnie atmosfera Nowego Orleanu i te kawałeczki folkloru całkiem umiejętnie wplecione w fabułę. Poza tym Kate Hudson jest naprawdę miła dla oka i nawet jeżeli nie miała tutaj za wiele do zagrania świetnie pasowała do klimatu filmu. Świetna była również Gena Rowlands - taka dziwna, straszna starsza pani, czasami aż ciarki przechodziły na jej widok. Całości dopełnia genialna muzyka która świetnie ilustruje film. I oczywiście świetne zakończenie którego przyznam się iż nie udało mi się przewidzieć a to ostatnio jest rzadkością w hollywoodzkich produkcjach.
Mogą drażnić w tym filmie nielogiczności fabuły. Trochę irytujące jest uproszczenie bohaterów - prymitywne motywacje typu "tatuś mi umarł pomagam starym ludziom" są płytkie i nie pozwalają wczuć się w postać. Ale to w końcu film rozyrywkowy i jako taki ogląda się świetnie o ile nie szukamy wrażeń z cyklu "piff, paff i jeszcze wstał i skopał tylki wszystkim". Polecam zwłaszcza na zimę bo duszna atmosfera Nowego Orleanu rozgrzeje i ubarwi tą naszą zimową szarzyznę.