PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=497211}

Koń turyński

A Torinói ló
2011
7,5 4,7 tys. ocen
7,5 10 1 4735
7,6 37 krytyków
Koń turyński
powrót do forum filmu Koń turyński

Co Waszym zdaniem Bernhard dawał do zrozumienia Ohlsdorferowi z czym ten nie chciał się zgodzić? Dla lepszego rozeznania przytoczę ten wspaniały moim zdaniem fragment. Jestem ciekaw co o tym myślicie.

"Wszystko zostało zniszczone. Mogę powiedzieć, że zniszczyli i obrócili w pył wszystko. Bo to nie jest kataklizm, który spotyka tak zwanych niewinnych ludzi. Wręcz przeciwnie. Tu chodzi o osądzenie człowieka, osądzenie samego siebie, na co Bóg ma oczywiście wpływ, śmiem nawet rzec, iż bierze w tym udział. Bez względu na Jego rolę, jest najohydniejszym stworzeniem, jakie możesz sobie wyobrazić. Bo widzisz, świat został zdeprecjonowany. To co mówię nie ma znaczenia, bo wszystko co zdobyli, zostało zdeprecjonowane. Wszystko co posiedli w podstępnej|i oszukańczej walce, zdeprecjonowali. Bo czego tylko tkną, a dotykają wszystkiego, zdeprecjonowali. Będzie tak do ostatecznego zwycięstwa. Aż do triumfalnego końca. Zdobyć, zniszczyć. Zniszczyć, zdobyć. Jeśli wolisz, mogę ująć to inaczej: Dotknąć, zniszczyć i tym samym zdobyć, lub dotknąć, zdobyć i tym samym zniszczyć. Dzieje się tak od wieków. Bez przerwy. Nie inaczej, czasami po cichu, czasami ordynarnie, czasami delikatnie, czasami brutalnie, ale dzieje się tak bez przerwy. Zawsze tak samo, jak szczur atakujący z zasadzki. Bo do pełnego zwycięstwa trzeba, żeby druga strona...
Wszystko co jest doskonałe, w jakiś sposób wielkie i wspaniałe, nie powinno brać udziału w żadnej walce. Nie powinno być żadnej walki, a tylko nagłe zniknięcie jednej ze stron, czyli zniknięcie doskonałego, wielkiego i wspaniałego. A teraz ci zwycięzcy, atakujący z ukrycia, rządzą światem i nie ma żadnego zakamarka, gdzie można coś przed nimi ukryć, bo wszystko, co zdołają pochwycić, należy do nich. Dosięgają nawet tego, co wedle nas jest poza ich zasięgiem. To też należy do nich. Niebo jest już ich, nasze marzenia także. Ich jest chwila, natura, bezkresna cisza. Nawet nieśmiertelność, jasne? Wszystko jest utracone na wieczność! Cała ta wspaniałość, wielkość i doskonałość utknęły tam, jeśli mogę tak to ująć.
Zatrzymali się w miejscu i musieli zrozumieć, musieli zaakceptować, że nie ma żadnego Boga albo Bogów. Doskonałość, wielkość i wspaniałość musiały pojąć to i zaakceptować od samego początku. Oczywiście byli niezdolni, żeby to zrozumieć. Uwierzyli i zaakceptowali to, ale nie pojęli. Zatrzymali się tam, oszołomieni, ale nie zrezygnowani, aż coś, iskierka w mózgu, w końcu ich oświeciła. Wtem, zdali sobie sprawę, że nie ma żadnego Boga lub Bogów. W jednej chwili spostrzegli, że nie ma dobra ani zła. Zrozumieli, że jeśli to prawda, to oni sami też nie istnieją! Myślę, że to może być chwila, gdy wolno nam rzec, iż zostali stłumieni, wypaleni. Niczym tlący się ogień, który pozostawiono na łące. Jedni zawsze są przegranymi, a drudzy zwycięzcami. Porażka, zwycięstwo. Aż pewnego dnia, tutaj w okolicy, zdałem sobie sprawę, że nie miałem racji, szczerze myliłem się, myśląc, że nigdy nie było i nigdy nie będzie żadnej zmiany na Ziemi. Bo, uwierz mi, teraz wiem, że ta zmiana miała miejsce."

ocenił(a) film na 7
kamik0

Trzeba znać Nietzschego by to zrozumieć. Tarr zrobił film który przedstawia (w powyższym fragmencie) nihilizm po śmierci Boga. Ale filozofia Nietzschego była negacją nihilizmu, więc Nietzsche daje nadzieję w absurdalnym świecie. Nie jest to dobry film... ale on wcale nie miał być dobry, miał nam przedstawić nihilizm z którym my sami musimy się uporać. Film się kończy, czujemy niepokój, wstręt, mdłości... ale potem pojawia się siła - 'nietzscheańska' wola mocy!