Ten film jest jak gonienie za króliczkiem, czyli ciągłe oczekiwanie na finał.
Duży plus za dreszczyk emocji związanych z lądowaniem uszkodzonej maszyny na lotniskowcu i za prawdziwe podniebne igraszki.
Użyli prawdziwych samolotów, a nie żadnych tam animacji wybździanych na kompach.
Obejrzane dla Douglasa, Twoje streszczenie oddaje kwintesencję filmu, niestety. Świetne zdjęcia lotniskowca.
Dokładnie. Aż chce się oglądać takie filmy. Mam dosyć animacji. Twórcy chyba nie ogarniają jak kiepsko to wygląda. Robią produkcje za setki milionów, a nadal bawią się na komputerach.
Wtedy pewnie US Navy chciało porobić trochę propagandy i część kosztów poniosło wojsko a nie filmowcy :)