Czytałem książkę Susan Hill 'Woman in black' - pierwsza książka po angielsku jaką
przeczytałem, naprawdę polecam ze względu na klimat i czyta się super, bo wciąga.
Do premiery jeszcze miesiąc, więc może ktoś zdąży jeszcze przeczytać i potem możemy
podzielić się wrażeniami i porównać film z książką. A może ktoś już czytał tak jak ja?
Ja poluje na tą książkę od sierpnia albo września i nie udało mi się jej kupić ani w około wypożyczyć bo żadne biblioteki nie mają jej i chyba mi się nie uda przeczytać jej przed premierą a do kina się wybieram w 100%.
Książka nie jest jakoś suuper długa( ma chyba coś koło 150 stron?). Moją akurat dostałem pod choinkę ale może spróbuj na allegro bo wiem że tam też sprzedają książki obcojęzyczne ^^
Ja też mówiłam żeby dali mi ją pod choinkę ale patrzył wujek na allegro i jej nie znalazł albo znalazł ale czekał na cenę mniejszą i później jak wszedł 2 raz to jej nie było jakoś tak to było. A teraz za bardzo nie ma funduszy na książkę.....
Wydaje mi się że oryginał, a z okazji filmu wznowiono wydanie i zrobiono "stosowną" okładkę.
o, widzę że przetłumaczyli specjalnie z okazji filmu! to pewnie rozwiązuje dla wielu problem, jeśli nie chce im się czytać po angielsku XD tylko na wyjście książki też trzeba czekać hahaha
a skoro już po premierze i niektórzy pewnie ksiażke przeczytali można by ten temat wznowić.
jak dla mnie ksiażka super, film beznadzieja. jak można było tak diametralnie zmienic fabułę i cały sens tej powieści? cały zachwyt po przeczytaniu książki prysł wraz z obejrzeniem filmu.
teraz mam zamiar sprawdzić czy film 1989 tez tak odbiegał od książki. ;)
W takim razie dobrze, że najpierw widziałam film :D Bardzo mi się podobał, więc książka będzie jeszcze lepsza.
Z tego, co usłyszałam od innych, ten film nie jest adaptacją książki, nie jest też zrobionym na nowo filmem z 1989, więc może się różnić zarówno od książki, jak i od poprzedniego filmu.
Mi to nie przeszkadza, mam dużo tolerancji dla twórców, jeśli chodzi o zmiany w filmach. Nie da się zrobić filmu idealnie odwzorowanego.
Byłem dzisiaj w kinie na ,,Kobiecie w czerni" i film mi się bardzo spodobał. Miał z pewnością swoje zalety i wady, ale wciągnąłem się w klimat i śledziłem pilnie film pomimo proszącego o toaletę pęcherza... Scenografia, muzyka i kostiumy idealnie grały ze sobą w parze. Natknąłem się w internecie na takie wpisy jak: ,,Nie wiadomo o co chodzi w filmie", moim zdaniem fabuła filmu nie wymagała na tyle sprytu ile np. w ,,12 Małp" czy ,,Źródło". Nie czytałem książki, ale jest link do angielskiej wersji, więc w wolnym czasie zdołam przeczytam... tak więc nie czytałem książki, ale film ma u mnie wielkie plusy, a to że pomiędzy filmem a książką zaistniały różnice, to akurat aksjomat. Poszedłbym na film jeszcze raz jeżeli miałbym taką okazję.
szkoda zatem że na okładce książki wyraźnie napisano " DANIEL RADCLIFFE, FILMOWY HARRY POTTER, w filmie na podstawie powieści". wywnioskowałam z tego że faktycznie będzie to adaptacja książki ale niestety nie.