Hammer pociska w filmie od samego początku. Jest to stara dobra wytwórnia z tradycją Horrorów i dobrze jest wiedzieć że nie zatraciła swego kunsztu. Kobieta w czerni to mocny horror który wywoływał u mnie dreszcze raz po raz. Jest to straszenie w najlepszym stylu i bez pozostawania w schematach. Początek z tą jazdą pociągiem nieco przypominał Dracullę i zapewne był to ukłon twórców względem tego klasyku kina grozy. Dm na bagnach ma swój klimat a konwencja samotnika w opustoszałej ruderze okresowo odciętej od świata ma spory potencjał. Twórcy wykorzystali go całkowicie. Końcówka też tchnie chłodem i tajemnicą. Zostawia też wiele niedopowiedzeń co daje nadzieje na kolejną część. Umiejscowienie całości akcji w Anglii epoki Victoriańskiej dodatkowo pulsuje gdyż wykorzystana jest kostiumowość oraz świece. Aktorzy zagrali również nieźle. Muzyka wtapia cię w tło i potęguje klimat. Wszystko to sprawia że jest to dzieło z najwyższej półki horroru.