PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=570991}

Kobieta w czerni

The Woman in Black
2012
6,3 100 tys. ocen
6,3 10 1 99567
5,7 30 krytyków
Kobieta w czerni
powrót do forum filmu Kobieta w czerni

Pokuszę się o krótką pobieżną recenzję filmu "Kobieta w Czerni". Na początku zaznaczam, że wszystko poniżej to tylko i wyłącznie MOJE zdanie, więc absolutnie nie należy traktować tego jako prawdy objawionej. Piszę to tylko dla tych osób, które mają w zwyczaju robić "flame" tylko dlatego, że ktoś uważa inaczej. Wszyscy normalnie myślący, zrozumieją.

Na samym początku napiszę, że w swoim gatunku jest naprawdę jednym z lepszych jakie widziałem, ale to wcale nie znaczy, że jest idealny. Mam tutaj na myśli raczej fakt tego, że straszenie stoi na bardzo dobrym poziomie. Rzeczywiście się bałem, nie mogę zaprzeczyć. Nie był to paraliżujący strach, ale był wystarczająco niepokojący na tyle, żebym w 50 minucie zaczął się powoli martwić ile do końca.

Może zacznę od klimatu. Za umiejscowienie akcji w klimacie końca XIXw. wielki plus dla autorów. Tak już na starcie mają co najmniej 2/10, ode mnie. Historia i sens fabularny właściwie pozwalał na umiejscowienie akcji w dowolnym okresie (nawet dziś), ale wtedy film by stracił wiele. I to bardzo wiele, bo uważam, że dość dobre straszenie wraz z angielskim klimatem ratują go jako tako. Cieszy fakt, wykorzystania jednego z pierwszych samochodów. Cieszy to, że był on nawet w fabule wykorzystany, bo zaprzeczyć nie sposób, że klimat to on też budował. Począwszy na pociągach, poprzez wioskę a na domu tytułowej "Kobiety w Czerni" kończąc, naprawdę stwierdzam, że budowanie nastroju się udało. Nie jest to poziom "Jeźdźca bez głowy" ale konwencja mimo wszystko ociupinkę inna. Zdecydowanie pod względem atmosfery byłem usatysfakcjonowany. Do tego klimatyczna, bardzo dobra muzyka. Odpowiednio przygnębiająca tylko pomogła w całościowym odbiorze. Co do samego strachu. Pomimo tego, że producenci ciągle operują znanymi trickami, ja wciąż się bałem. Wychodzi im to mimo schematów bardzo dobrze. Film trzyma w napięciu i to nawet wtedy jak na ekranie nic się nie dzieje. Wystarczyło mi zdanie "- Zostanę w domu na noc, proszę przyjechać jutro - Weź psa" żeby moja wyobraźnia już zaczęła generować niepokojące wizje.

Czas przejść do tego co "na nie". A tych rzeczy jest tutaj o wiele więcej. Po pierwsze. Całość dialogów z tego filmu można by zmieścić czcionką 12 na jednej kartce A4. Może tak miało być? Pewnie bym się nie czepiał, gdyby fabularnie potem wszystko się w fajny klarowny sposób wyjaśniło, ale było zupełnie na odwrót. Sam pomysł na film wyjątkowo przeciętny. Te motywy były miliardy razy powielane i tutaj to się ze schematu nie wyłamuje. Niezbyt zgrabnie opowiedziana cała ta historia. Główny bohater (Kripps) niby miał motywacje, ale cały jego wątek z synem to taka zapchajdziura i wyjątkowo słaby motywator do tego, żeby bohater angażował się w film. Dziecko, jeden rodzic - skąd ja to znam. A więc, dialogi praktycznie nie istnieją. A nawet jeśli się pojawiają, to nie mają jakiegokolwiek powiązania z fabułą. Nie wyjaśniają niczego. Nie budują klimatu. Każda postać w scenie mówi po dwa zdania, mnie to bardzo ubodło podczas oglądania. Gra aktorska też mizerna. Ciężko mi było się przestawić na nowego "Pottera" i nie mam zamiaru się go tutaj czepiać. Jeszcze trochę filmów minie, nim zacznie być postrzegany jako aktor uniwersalny. Myślę, że kiepsko grali wszyscy. Jakoś bez polotu, bez mocy. Główny bohater nie odczuwa krztyny strachu. Idzie wszędzie tam gdzie "największe bagno" (jak się okazuje dosłownie ;p) a na jego twarzy maluje się co najwyżej skupienie. Wybaczcie, ale jeśli nawet uznałbym, że czarna postać widziana ze strychu stojąca w ogrodzie była moim omamem, to przy "ręce za szybą" w łazience nie miałbym ani trochę zahamowań by "spieprzać" stamtąd ile sił w nogach. Ja tego nie kupuję. I nie ważne, że jest to horror. Kto oglądał w/w Jeźdzce pewnie pamięta pierwsze spotkanie i reakcje Deppa na upiora? Siedział w kącie i nie chciał wyjść.

No to na koniec do samej fabuły się przyczepię. Pomysł na film, mimo braku nowatorstwa nie był zły, szczególnie umiejscowiony w takim okresie, ale historia się rozchodzi i to bardzo. Nie wiadomo kim była siostra "Kobiety w Czerni". O całej zagadkowej historii dowiadujemy się w ciągu całego filmu tylko w scenie, gdy Kripps czyta te listy. To trwa może minutę. Wielkie rozczarowanie. Pewnie dlatego całość mnie nie porwała. Za dużo niedomówień, by nazwać tę historię niezapomnianą. Zapomnę ją dość szybko. Jestem pewien.

Kilka błędów logicznych też się oczywiście pojawiło. Niby dlaczego "Kobieta w Czerni" pojawia się na końcu na stacji? Ja myślałem, że ona straszy tylko na terenie swojej posiadłości. Że niby z zemsty na Krippsie? Wybaczcie po raz kolejny ale, w takim razie spokojnie mogła straszyć i mścić się na ludziach w wiosce. Nie kupuję tego po raz drugi. Po prostu ta historia nie jest dopracowana, a szczątkowe dialogi i próba wyjaśnienia tego w 3 listach jest zdecydowanie zbyt słaba na to, żeby to była porządna produkcja.


No to tyle ode mnie. Jestem skory do polemiki oczywiście. Ocena: 6/10. Gdybym miał oceniać go tylko jako typowy horror, pewnie dostałby 8. Problem w tym, że dla mnie "Jeździec" Burtona którego nakręcono 13 lat temu to ciągle wzór dla filmów, w których chce się operować głównie klimatem a nie krwią i flakami.

Uparłem się i cały czas porównuję go do Jeźdźca, może to i źle z mojej strony? Ktoś napisze, że w horrorach nie chodzi o dialogi i fabułę, ale o straszenie - i pewnie będzie miał rację. Cóż, jestem widocznie bardzo wymagającym widzem (albo bardzo głupim). Czy ktoś czytał książkę i może powiedzieć coś więcej o historii przedstawionej?

Pozdrawiam
Phyrafin

ocenił(a) film na 7
phyrafin

Cześć, fajny kawałek prozy. nie do końca ze wszystkim się zgadzam, swoje zdanie ad końca napisałam w innym wątku, więc nie będę powtarzać. co jeszcze na nie: no cholera:-) nie oglądałam "Jeżdzca.." i szybko to nadrobię. jeśli mogę porównać ten film, to do "Ringu", do "Grudge" i pewnie trochę do Innych.
Z konkretów: gdzięś chyba umknęło Ci, że ona ( czyli kobieta w czerni), jak najbardziej straszyła poza swoją posiadłością. pamiętasz jedną z pierwszych scen i samobójczy skok trzech sióstr z okna? kogo kamera kątem "oka"( niech będzie, oka:-)pokazała ? ano, naszą bohaterkę. w pokoju dziecięcym, w gospodzie.
Natomiast kompulsywne latanie ( przepraszam:-) bohatera po domu, oglądanie kolejnych mocnych scen i prowokowanie tychże( zwabianie ducha, mówię o scenie nakręcania zabawek w pokoju dziecięcym), tłumaczę - poza nieudacznością scenariusza, tylko tym, że bohater.. zwariował. i nie jest to dowcip. był w ciężkiej depresji po śmierci żony, potem poczuł,że życie jego syna może być zagrożone i myślę, że - zwariował, popadł w obłęd. tak samo jak bohaterka za życia, o czym coś wspominałam.chyba tyle, bo nie chcę powielać wątków, jakie już były. p

ocenił(a) film na 6
Magdalenas_filmweb

Witaj Magdaleno,

Masz rację. Rzeczywiście "nasze straszydło" pojawia się w każdej scenie w której ginie dziecko i jest to poza jej posiadłością. Gospoda, komisariat itede. Wobec tego naprawdę wioskowi nie mieli łatwego życia. Tylko tutaj znowu rodzi się pytanie, czy mściłaby się na nich mimo wszystko, czy tylko wtedy, kiedy ktoś odwiedziłby dom. "Sama z siebie" straszyła tylko w obrębie swej posiadłości. Ale faktem jest, że pojawia się kilka razy poza. Masz rację.

Widzisz, z tym "lataniem" po domu. On się niby boi, ale to jest strach który nie jest strachem. Ciekawie jednak interpretujesz nakręcanie zabawek w pokoju dziecięcym. Jak dla mnie chciał on "dopełnić" swój rytuał i tylko dlatego je nakręcał. Tak aby, cała ta sprawa sprowadzenia jej do pokoju nabrała barw. Wariatem rzeczywiście był. To, że w tamtym okresie ludzie nie kręcili horrorów, wcale nie oznacza, że nie opowiadali strasznych historii. Kto z Was wybrałby się sam do takiego domu i został w nim tak długo? Ja na pewno nie.

Na forum mowa jest też o dwóch zakończeniach. O tym w którym się zemściła i o tym, w którym pomogła mu spotkać się z żoną. Ja myślę, że to jednak nadinterpretacja. Bo co to niby za pomoc? Toż nasz załamany, cierpiący na depresję Artur, sam mógł rzucić się pod pociąg, bądź skoczyć z mostu miast czekać na pomoc z zaświatów. Tym sposobem i tak dotarłby do celu.

Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego (mamy 8 marca!).
Phyrafin

ocenił(a) film na 7
phyrafin

Dzięki za życzenia:-)
pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
phyrafin

A kobietą w czerni nie była biologiczna matka tego chłopca? A nie matka przybrana?
Ja tak to zrozumiałam i ona stoi na końcu na peronie bo dalej nie odzyskała dziecka, dziecko zostało oddane jej siostrze- przybranej matce dziecka.

ocenił(a) film na 6
Kasiula0303

Właśnie w tym momencie pojawiają się pewne nieścisłości. I ja o tym pisałem wyżej. O tym, że fabuła się rozjeżdża i jest zbyt powierzchownie potraktowana. Ja zrozumiałem to w ten sposób.

Kobieta w czerni adoptuje swojego siostrzeńca. Wkrótce siostra wysyła jej stek listów o tym, że nie potrafi o niego dbać. Czego dowodem jest jego śmierć. Załamana "kobieta w czerni" na znak żałoby przywdziewa ową czerń, po czym wiesza się w pokoju.

Siostra -> Adopcja chłopca przez Kobietę w czerni -> Śmierć chłopca -> Samobójstwo.

Ja myślę, że to właśnie przybrana matka jest kobietą w czerni. W końcu to w jej domu odnajdujemy listy. I obok tegoż domostwa ginie dziecko. Trochę zabrakło mi w tej historii jakiegoś smaczka, czegoś więcej co sprawiłoby, że jest ona pełna. A tak pojawiają i będą pojawiały się niedomówienia. I chyba nic na to nie poradzimy.

Pozdrawiam
Phyrafin

ocenił(a) film na 8
phyrafin

Nie! Ja zrozumiała ze kobietą w czerni była biologiczna matka tego chłopca a nie matka przybrana.
Ja tak to zrozumiałam i ona stoi na końcu na peronu bo dalej nie odzyskała dziecka, dziecko zostało oddane jej siostrze- przybranej matce dziecka, która zabrała jej dziecko dlatego jest na niego wściekła (trochę pokręcona ale inaczej nie umiem tego ująć). A kobieta w czerni wcale nie straszyła najczęściej w wiosce bo w gruncie rzeczy widziały ją tylko uśmiercane dzieci. I dlatego własnie pojawiła się na peronie, ponieważ chciała zabrać syna Krippsa.

ocenił(a) film na 6
Kasiula0303

Jednakże w takim wypadku obie kobiety musiały mieszkać pod jednym dachem. Po co więc byłaby adopcja? Dziecko zginęło również obok posiadłości, w bagnie. Jedno jest pewne - chłopak mieszkał w domu. Więc jeśli on tam mieszkał, również musiała tam mieszkać przybrana matka. Przyjmijmy, że matka biologiczna jest kobietą w czerni. Po co miałaby się wieszać właśnie w tym pokoju? Rozumiesz, do czego pije? Kobietą w czerni musi być przybrana matka, która straszy dlatego, że zaniedbała swoje obowiązki za życia. Ja tak przynajmniej uważam.

ocenił(a) film na 6
phyrafin

Dedukujmy, bo mam dwie opcje:

a) Kobietą w Czerni jest biologiczna matka - w takim wypadku dom wciąż jest przybranej matki (wskazują na to listy i śmierć chłopca na bagnach). Biologiczna na wieść o stracie syna, przybywa do domu siostry. Wchodzi do pokoju na piętrze, pisze "Mogłaś go uratować" (sens mogłem zmienić) po czym się wiesza. Co się stało z przybraną siostrą? Umarła? Gdzie się podziała?

b) Kobietą w Czerni jest przybrana matka - adoptuje chłopca po czym zaczyna go wychowywać. Myślę, że u odbiorcy podświadomie kreuje się obraz złej macochy. Niekoniecznie. Myślę, że ona kochała swojego siostrzeńca. Po prostu nie potrafiła się nim zająć, nie miała własnych dzieci, to ją przerastało. Siostra pisuje do niej listy, w których się żali. Wkrótce potem chłopak ginie na bagnach, obok domu siostry przybranej. Tylko tutaj pojawia się problem napisu. Choć równie dobrze, mogła to napisać matka biologiczna już po całym zajściu.

Tak czy inaczej, dom jest matki przybranej. Posłużyłem się wikipedią i już wiem: Biologiczna matka straszy.

Jak więc widać, film jest nieścisły i to bardzo.

ocenił(a) film na 8
phyrafin

Tak dom jest przybranej matki co do tego nie ma wątpliwości. Jestem za wersja a:). Dla mnie ten film jest ok, jakoś nie drażnią mnie te niedociągnięcia.

ocenił(a) film na 7
phyrafin

Uważniej trzeba oglądać :) Na początku jest mowa o tym, że Alice Drablow (właścicielka domu, która przysposobiła chłopca) zmarła. Akt zgonu, który czyta Arthur jest matki biologicznej, nazywa się inaczej (nie pamiętam jak) i wpisane jest SAMOBÓJSTWO. Jej grób jest obok grobu chłopca z napisem "kochanej siostrze" - pochowali ją Państwo Drablow, po tym jak się zabiła u nich w domu i stworzyła na ścianie napis.

Kasiula ma rację, jak dla mnie nie ma wątpliwości, że Kobieta w Czerni to matka biologiczna, tym bardziej, że film jednoznacznie o tym mówi. Nawet nie przyszło mi na myśl, że to Pani Drablow.

ocenił(a) film na 6
greenimagine

Tak jest. Rzeczywiście być może w papierkach była o tym wzmianka. Ale nigdy nie mam głowy do epizodycznych nazwisk. Cóż, widać nie warto kombinować aż tak jak ja to robiłem.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
phyrafin

Ale to niedopatrzenie mimo, że trochę gmatwało historię, chyba nie wpłynęło znacząco na wrażenia :)
Jak dla mnie tu nawet twórcy poszli na łatwiznę, tworząc postać kobiety w czerni chorą psychicznie za życia. Każde jej pośmiertne dziwne zachowanie można wytłumaczyć tym, że miała zaburzenia, nie tylko umysłowe, ale także "duchowe" :)

A, przypomniało mi się jeszcze jedno: Arthur na początku czyta kartkę urodzinową od "rodziców" Drablow dla chłopca. Później w zamkniętej wcześniej skrzyni znajduje kartkę od "mamy". I tę właśnie kartkę później układa przy ciele chłopca. Wyglądało na to, że Państwo Drablow ukrywali przed chłopcem rzeczy od biologicznej matki i może dlatego miała jeszcze większy żal. Jeśli była niepoczytalna pewnie chronili go w ten sposób. No ale ten wątek nie został niestety bardziej rozbudowany, więc to tylko sfera moich domysłów.
Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
phyrafin

Zgadzam sie z Toba ja wole filmy na podłożu psychologicznym w ktorych widz moze wgłebić sie w historie rodziny przybrac jakies hipotezy a na koncu okazuje sie i tak co innego co sprawia ze film utrwala sie na dlugo w pamieci np "Inni" czy tez "nieproszeni goscie" Sadzilam ze tak tez bedzie w tym przypadku wiec rowniez zirytowalo mnie to paro minutowe wyjasnienie calej sytuacji przejscia dalej do straszenia naglymi wyskokami. :).Jesli chodzi o glownego bohatera to rzeczywiscie troszke to smieszne ze poswieca sie na tyle aby nie utracic swojej posady i bedac w nawiedzonym domu sam przybiera cechy "bohatera " ktoremu nic nie jest straszne.

ocenił(a) film na 6
phyrafin

Dla mnie najbardziej beznadziejne było zakończenie - takie na siłę. Sory, pomijając już babkę, która zabija dzieci, jestem z czterolatkiem na peronie i pozwałam, mu łazić gdzie mu się podoba, nawet wzrokiem za nim nie wodząc? Nie potrzeba Kobiety w czerni, by doprowadzić do wypadku. A Kripps właśnie teraz znalazł sobie czas na pogaduszki?
Druga rzecz - muzyka. Fajna, klimatyczna, szkoda tylko, że w wielu scenach nie można było rozróżnić, co jest ścieżką dźwiękową, a co Kripps słyszy w domu. Duży minus.
Co do zachowania Krippsa w domu, to mnie akurat bardziej niż to, że nie ucieka (w końcu jemu nic nie groziło, a jakby schrzanił prace, to pewnie miałby problem znaleźć inną, więc tu rozumiem, że chciał ją wykonać), dziwi, że ani razu nie odezwał się do Kobiety po imieniu. Dla mnie to by było najbardziej naturalne. Podobnie jak współczucie. Nie można być pewnym, że faktycznie była chora psychicznie, a jeśli dziecko było nieślubne, to wystarczyłoby ówczesnym lekarzom do orzeczenia szaleństwa. Zabrakło mi tego.
Poza tym, myślę, że Kobieta została na tym peronie nie dlatego, że nie oddali jej dziecka, bo do jej trumny go włożono, tylko dlatego, że w tym momencie ważniejsza od dziecka była już nienawiść i pragnienie zemsty. Po tym jak odjechali do miasteczka przecież krzyczała, że nigdy nie wybaczy czy jakoś tak.
Ciekawi mnie wersja z 1989 roku i sama powieść - czy też jest tyle niedociągnięć. Może ktoś oglądał albo czytał?

ocenił(a) film na 8
Safo

Nie znam angielskiego - polskie "tłumaczenie" filmu z lat osiemdziesiątych - niestety nie oglądałam tego filmu ani nie czytałam książki.
http://translate.google.pl/translate?hl=pl&langpair=en|pl&u=http://en.wikipedia. org/wiki/The_Woman_in_Black

ocenił(a) film na 6
darudee

Wychodzi na to, że to, co pozmieniali, to są największe niedociągnięcia w filmie. W książce więcej jest o siostrach, i tak jak myślałam Jennet była panną, gdy urodziła, więc łatwo było jej odebrać dziecko. Ogólnie taka typowa powieść gotycka, pewnie podobna do "Nawiedzonego".

ocenił(a) film na 8
Safo

Tak, coś w stylu Nawiedzonego czy Jeźdźca bez głowy. Moim zdaniem warto obejrzeć jeśli lubi się takie klimaty.

ocenił(a) film na 6
Safo

Tutaj także się zgodzę. Już uznajmy, że Kripps się zagadał i rzeczywiście nie widział chłopca. Ale patrząc z perspektywy Sama, naprawdę ciężko uwierzyć, że tego nie zauważył. Naciągane, zgodzę się. Też mam wrażenie, że coś takiego mogło stać się równie dobrze bez jej udziału. Sama wersja z roku 89 też mnie zainteresowała i chyba w najbliższym czasie obejrzę żeby te dwa filmy ze sobą porównać w jakiś sposób.

Całą fabułę naprawdę można było lepiej poprowadzić. Może wystarczyłaby jakaś retrospekcja, która wyjaśniłaby więcej? Mimo tego, całość zasługuje na swoje 6.5 (czyli tak jak ma na filmweb). Jako horror z klimatem - jak najbardziej daje radę. Cieszę się, że ktoś w wątku odpisał i udało nam się wyjaśnić z tego wszystkiego trochę więcej. Wystarczyło "przyspać" lub zamknąć oczy w 2-3 krótkich fragmentach filmu, żeby potem już nic nie wiedzieć. Takie mam teraz wrażenie.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
phyrafin

Dokładnie, jak się coś zmienia z książki, na podstawie której robi się film, to wypadałoby zrobić to z głową, a nie tak na siłę. Książkowe zakończenie zdecydowanie bardziej wiarygodne.
Klimat fajny, dobrze prowadzona kamera, ale straszne to nie było (przynajmniej dla mnie, mojego brata i bratowej, bo koleżanka już mówiła, że zamykała oczy, gdy tylko słyszała "groźną" muzykę;-) więc pewnie zależy od charakteru).
Wersję z '89 jak na razie znalazłam tylko na zagranicznych stronach z filmami online, ale jeśli aktorzy mówią z typowym brytyjskim akcentem, to trzeba by dalej szukać..