Obejrzałam, ponieważ uwielbiam filmy w klimacie wiktoriańskim (w tym wypadku raczej świeżo post-wiktoriańskim) chociaż w pewnym momencie zamierzałam wyjść. Kino raczej klasy B, szkoda czasu. Dłużyzny, smętne przemieszczanie się głównego bohatera po domu pełnym duchów, przewidywalność do bólu, słaby, wtórny scenariusz, banalne i przewidywalne zakończenie. Zerknęłam na zegarek dwa razy, a dla mnie zerkanie na zegarek podczas seansu jest wyznacznikiem marności filmu (np. podczas "W ciemności" zerkałam nieustannie). Trudno, mogłam lepiej spędzić ten czas.