Film, który można opisać: droga na piętro i z powrotem... :D Może ktoś policzył ile razy wchodził po tych schodach i szedł do "zamkniętego" pokoju? W każdym razie, po jakimś czasie było to dość usypiające... Pies był najlepszy :D
Tak, zdecydowanie wyćwiczył sobie łydki tym ciągłym wchodzeniem po schodach. Dali za dużo wszystkiego, co powinni oszczędzać: odgłosów w domu (robiło się nudno), tytułowego ducha w tle za bohaterem (przestała robić wrażenie), martwych dzieci (w innych filmach jeden martwy wystarcz, by wywołać dreszcze i wcisnąć w fotel). Co do psa, to jego rola została mocno ograniczona, porównując do książki. Sam film różni sie diametralnie.