Dobrze, że reżyser, scenarzysta i kompozytor muzyczni się nie zmienili. Ich współpraca kolejny raz zachwyciła. Znów inny film z tymi samymi ludźmi i wadami, a jednak w innych miejscach i z dostosowanymi do miejsca gagami.
Główni bohaterowie ponownie zmieniają swoje przyzwyczajenia naciskani przez otoczenie (np. pochowanie Johna nie tam gdzie chciał ojciec).
Zresztą w 77 roku zobaczyć Chicago... hit hitów.
Chciałbym po tylu latach obejrzeć 4. część.
Szkoda że to przedostatni film Hańczy
Ocena: 9/10