dla mnie wątek współczesny był dobrym pomysłem reżysera. Film jak dla mnie zbyt melancholijny, musiałem ratować się przed zaśnięciem dwoma lampkami whisky..i gdyby nie watek współczesny pewnie na dwóch by się nie skończyło. Zderzenie dwóch historii miłosnych , tej z epoki wiktoriańskiej i tej współczesnej przedstawia widzowi jak bardzo złożona jest miłość i jak bardzo potrafi być "względna" od warunków w jakich rozkwita. W epoce wiktoriańskiej prawdziwa wolna miłość wybuchnęła w końcowej scenie, kochankowie wcześniej dusili ją w sobie, chcąc dotrzymywać reguł i obowiązujących w tej epoce zasad. Natomiast współczesna historia rozpoczeła sie wolna miłością , nieskrępowaną mieszczańskimi obyczajami natomiast zakończyła się kryzysem, jakże oczywistym dla dla ludzi przewidujących.. Rodzi się zatem pytanie..czym się kierować w życiu i w miłości do ukochanej osoby..czy należy zerwać pęta i ponieść się swobodzie, czy też może w wiktoriańskich regułach także warto szukać dobra..? Czy czasy w jakich żyjemy daja nam możliwość bycia szczęsliwym w miłości..Jak tą miłość zrozumieć ?...Jka zrozumieć kobietę i jej miłość...?
Film melancholijny, ale baaardzo mądry..