spodziewałem się czegoś lepszego. Ktoś chciał zrobić ciekawy film na miarę Raportu Mniejszości, miał jakąś mgiełkę pomysłu i na siłę próbował to rozwinąć. Początkowo spodziewałem się jakiejś tajemnicy, czegoś zaskakującego, po chwili zaczęło wiać banałem. Zgodnie z fabułą, można było się tak w nieskończoność przenosić i cofać, i cofać aż znalazło by się to czego się szukało.
Całość została jeszcze spłycona przez producentów. Wydaje mi się, że w tej formie film mógłby trwać najwyżej kwadrans i tyle samo by powiedział.
Nie rozumiem dlaczego psuła sie ta kapsuła w której siedział i jaki to miało sens w filmie.
Producenci chcieli zrobić film na fali ostatnich produkcji, na temat grzebania w ludzkich umysłach, tutaj dołożono pseudonaukową teorię i upchano to w prawie trupa. Znów był zły i dobry naukowiec. Zły myślał o doraźnych sukcesach ale na szczęście w USA są jeszcze dobrzy wojskowi, którzy dla czyjegoś dobra nie liczą się z konsekwencjami i póxniejszymi problemami. Bo tak jak ów kapitan ona poświęciła sie:) Banał jak w Armagedonie.
Film banalny, jutro już nie będę go pamiętał. Jedyne co zostanie to piękne krajobrazy