Jak dla mnie gorsza wersja Incepcji, wymuszone pozytywne zakończenie w stylu
amerykańskim, co po prostu denerwuje i zrobione jest na siłę.
Tak czy siak, sam pomysł dobry, wykonanie też niczego sobie.
Tak. A Pluton to gorsza wersja Czasu Apokalipsy. Bo temat podobny... W tych filmach przynajmniej historia dotyczy Wietnamu, ale w Kodzie Nieśmiertelności i Incepcji podobne jest jedyne to, że wędruje się umysłem. A takich filmów jest kilkadziesiąt i Incepcja nie była pierwsza ;).
Takim też podobieństwem się kierowałem.
Dla mnie Incepcja jest wzorem, jeśli chodzi o ten rodzaj filmów, dlatego też "Kod" traktuje jako dzieło gorsze.
Jakim wzorem? Filmy są o zupełnie czymś innym. A przed Incepcją podobnej tematyki dotyczyły: eXistenz, Matrix, Total Recall, Vanilla Sky i kilka innych
Wzorem filmu doskonałego.
Matrixa cenię, podobnie jak Vanilla sky, eXistenz nie oglądałem.
Dla Ciebie są o czymś innym, dla mnie zasada jest taka sama -> grzebanie w umyśle.
To po prostu rodzaj filmu Sci-fi. Heloł. Tak jak filmy o obcych, dystopiach, podróżach w czasie itd. Czy Time Machine jest dla Ciebie podobne do Terminatora?
Nie, ale akurat w tym wypadku widzę pewne podobieństwo.
Poza tym, podałem argument, dla którego ta produkcja nie zasługuje na więcej, więc czego jeszcze wymagasz? ^^
Co do Twojego argumentu, to zakończenie nie jest pozytywne. Jest dwoiste, co jest charakterystyczne dla Duncana "Bowie Junior" Jonesa. Stevens umarł i nie umarł. Owszem, fajniej by było jakby film się skończył czysto źle... To takie undergroundowe, by komuś zrobić po filmie doła, by popłynąć pod prąd i pokazać świat czarno..... Ja jednak wolę podwójne zakończenie, tak jak choćby w Incepcji, gdzie nic nie jest powiedziane jasno.
Jak dla mnie było pozytywne, pokazało,że pracownika może zignorować rozkazy dowódcy i ma gdzieś wszelkiego typu konsekwencje, bo ważniejsze jest dla niej spełnienie obietnicy...
Jest to tak beznadziejnie sztuczne i pozbawione realiów, że aż denerwuje.
Moim zdaniem zawsze twórcy chcą na koniec poprawić nastrój, co po obejrzeniu tysięcy produkcji jest po prostu nudne, zwłaszcza jak kino zalewają super produkcje pokroju Zmierzchu, Harry Potterów i innych, które ze względu na swoją genezę na takie zakończenie są skazane.
To tylko jedna strona medalu. Skupiasz się na tym co pozytywne w filmie. Zobacz na negatywne rzeczy. Jak otworzyli 'maszynę' i zobaczyłem Stevensa w takim stanie, wychudzonego, bez połowy ciała, to było mi go żal. Nie odłączyłbyś go na jej miejscu? Nie porównuj do Harrego i Zmierzchu. Bełkot dla gówniarzy.
Wiedząc co mi za to grozi? Nie.
Dla mnie było to przesadzone i wyidealizowane, sorry.
Fakt, wykorzystali go i było to moralnie niewłaściwe i bez jego zgody,ale myślę,że brutalne i przykre zakończenie bardziej by do widza przemówiło i dałoby mu wiele do myślenia. Tak to ja np. temat trochę zbagatelizowałem.
Ty byś nie odłączył, wielu by odłączyło. Co by jej zrobili? Najwyżej przenieśliby ją do innego projektu, albo działu. Sprawę by musieli zatuszować, bo to nielegalne co robili ze Stevensem, więc niewiele jej groziło. No masz rację, że mniej optymistyczne finały dają do myślenia, ale to też jest trochę oklepane. Pamiętaj. Może reżyser nie chciał robić kolejnego smutnego filmu? Nie wiem. Może eksperymentuje? Ja wolę widzieć oba filmy dwojako. Z podwójnym zakończeniem.
Myślę,że wywalili by ją z projektu z zakazem mówienia komukolwiek pod jakąś groźbą.
Los miliona w tym przypadku byłby ważniejszy od losu jednostki.
Wątpię, czy współpracowaliby dalej z kimś, kto nie wykonuje rozkazów.
Czy ja wiem czy oklepane, moim zdaniem są filmy, które winny się kończyć po prostu źle. Dlaczego? Ano po to, aby oglądającemu powstał w głowie taki mindfu*k i zastanowił się, czy jego też coś takiego może kiedyś spotkać.
Nie żebym uważał się za człowieka z sumieniem, ale są po prostu tacy, którzy je mają... Spójrz na Schindlera chociażby. Wiesz co mu groziło. Tyle, że ta postać jest niepodważalna, bo akurat żyła na prawdę... Fikcyjna jest dla Ciebie mniej wiarygodna. Dobrze, niech będzie mniej wiarygodna, ale dla mnie wciąż prawdopodobna.
To było X lat temu, czasy były inne, ludzie byli inny, poza tym chcę Ci przypomnieć,że Stevens i tak już de facto nie żył, więc porównanie nie jest trafne.
Poza tym Schindler nikomu nie podlegał, wykorzystał swoją pozycję i tak prawdę mówiąc nie dotknęły go żadne konsekwencje, jeśli chodzi o jego postępowanie.
W "Kodzie" z kolei scena wyraźnie pokazuje Goodwin, która ma w głębokim poważaniu krzyki Watch'a i wręcz afiszuje się z odłączeniem Stevensa. Gdyby to zrobiła jakoś inteligentnie, zrzuciła winę na awarię urządzenia czy cokolwiek innego, to byłby to zupełnie inny obraz niż teraz.
Tak to mamy wizję kobiety, która bez żadnych skrupułów ignoruje rozkazy szefa i nie obawia się konsekwencji, bo to przecież tylko film...
Schindlera nie dotknęły, ale mogły dotknąć. Za samo pocałowanie żydówki miał problemy, a gdyby Rzesza dowiedziała się, że jest im przychylny i pod przykrywką fikcyjnych fabryk ratuje ich przed zagazowaniem - zostałby powieszony albo rozstrzelany. Ryzykował dużo więcej niż Pani kapitan w Source Code, ryzykował życiem swoim i całej swojej rodziny (tak egzekwowano wykroczenia tego typu). Dlatego porównanie jest istotne. Nieważne czasy. Myślisz, że sumienie ludzkie zmieniło się przez ostatnie 70? Chyba oszalałeś.
Tak, Stevens nie żył, ale tylko fizycznie. Jego umysł był sprawny i świadomy. Ciekawe co Ty byś zrobił gdyby Cię ktoś poprosił o odłączenie. Tym bardziej po tym jak uratował miliony istnień w mieście przed wybuchem kolejnej bomby. Może nawet Jej bliskich.
Nie dotknęły, bo robił to w inteligentny i przemyślany sposób, nie to co Goodwin.
Chodzi mi głównie o sposób tego przedstawienia, zachowanie to druga sprawa, w której jednak swego zdania nie zmieniam.
Jak już napisałem mogła go odłączyć, ale reżyser mógł zaplanować to lepiej, z większym polotem.
Rozumiem. Po części masz rację, ale myślę, że ciężko byłoby odłączyć go tak, by nikt nie spostrzegł, że macała w tym palce. Tam na pewno jest monitoring i kwestie rejestrów tych maszyn i oprogramowań... Wyszłoby na jaw, zatem zrobiła to wprost. Tak sądzę... Mimo to, jest to zrobione zbyt wprost. Z tym masz rację.
I oto właśnie mi chodzi :p
Cieszę się,że po tylu postach wreszcie doszliśmy do jako takiego porozumienia :p
Btw Jakie filmy typu "grzebanie w umyśle" poleciłbyś jeszcze?
Generalnie chodzi mi o jakieś od roku 2002 w górę
Większość jest nowa, ale ogólnie mało jest takich filmów.
Incepcia, Matrix x3, Donnie Darko, Raport Mniejszości, Dark City, Vanilla Sky, Efekt Motyla, Surrogaci, Mr. Nobody, eXistenZ, Repo Men, Island, Pamięć absolutna,
W połowie było wiadomo, że albo przyżyje w taki sposób jak przeżył albo umrze, ale fajnie ze tak skonczyli, bo by z tego byl taki mniej skomplikowany donnie darko i kat na najblizsze dwa dni. Tak w ogole to bardzo fajny klimat ma ten film. Niby troche smet jak pokazuja takie resztki, wyciete 1/4 czaszki
I txt zamiast wideo, ale zakonczenie duzo daje w sensie nie undergroundowosci. Dla mnie bomba.