Moim zdaniem film mógłby trwać spokojnie z 40 minut dłużej. Jak? Dzięki SMSowi, który dostała Goodwin.
Zareagowałaby ona natychmiast, wysłałaby patrol policji na stację, by zobaczyć czy stoi tam furgonetka opisana w SMSie i jeżeli tak by się stało to uwierzyłaby w prawdziwość SMSa, a po drugie zrozumiałaby jak potężny jest 'source code' - bo w końcu Stevens napisał do niej z przeszłości (mało tego - policja wiedziała o zamachowcu jeszcze przed SMSem do Goodwin - bo przecież w alternatywnej rzeczywistości Stevens najpierw zakuł Derka, a potem pisał SMSa). Na tej bazie toczyłyby się dalej losy bohaterów i walczyliby ze złem. Można by tam dopisać jakiś koniec niepozostawiający wątpliwości, tylko rodzący chęć o zgłębianiu wiedzy o światach alternatywnych.
Tylko pytanie co z rzeczywistością pierwotną? Rzeczywistość którą oglądaliśmy 2 godziny została by wykluczona przez rzeczywistość, którą oglądalibyśmy kolejne 40 wspomnianych wyżej minut, które by opisywały jak Goodwin ratuje Chicago po SMSie z przeszłości.
Scenariusz mógłby połączyć jakoś fizycznie ze sobą osoby Seana, Goodwin i Stevensa - np. Sean wysyłający SMSa przyszedłby zobaczyć siebie leżącego w skrzynce podtrzymującej życie. No ale znowu - co ze światem pierwotnym? Tutaj chyba zostaje tylko hipoteza o istnieniu nieskończonej liczby równoległych światów.