[SPOILER]
Końcówkę filmu znacie. Colleen Goodwin odbiera wiadomość od Coltera która dowodzi,
że dzięki Source Code można wpływając na przeszłość zmienić teraźniejszość (czy jakoś
tak). Mamy tam także pozorny* happy end: kapitan Stevens udaremnił zamach w dwóch
rzeczywistościach równoległych ( w jednej umawia się z Christiną , a w drugiej leży
nieświadom niczego w elektronicznym sarkofagu). Teraz czas na pytania.
Jeżeli został [z Christiną] to co stało się z prawdziwym Seanem Fentressem ? Czy był on
jedynie marionetką Coltera ("13 Piętro" ! )** ?
Jeżeli natomiast wrócił to pojawia się kolejne pytanie: Dokąd? Wszak jego poczynania
zmieniły przyszłość (być może także jego własną). I tutaj dochodzimy do kolejnej
ciekawej kwestii i kilku kolejnych pytań. Jeśli dzięki Source Code zmienił przyszłość,to
zmienił ją nie jeden raz , a wiele - za każdym razem gdy lądował w pociągu robił to w
innej, alternatywnej do swojej rzeczywistości (w każdej kolejnej ginąc jako Sean
Fentress).
Z czasem poznał pasażerów oraz zapamiętał kolejność wydarzeń i niektóre z nic mógł co
do sekundy przewidzieć ("Dzień Świstaka" !)**.
Czy cofając się w przeszłość do światów równoległych nie zmienił ostatecznie własnej
przyszłości ? Jeżeli nie doszło do eksplozji w pociągu, to misji Coltera nigdy nie było
(przynajmniej dla niego samego; to trochę tak jak ze słynnym paradoksem dziadka ).
Nie mógł on zatem przeżyć tych wszystkich przygód w pociągu i uratować pasażerów.
Ps. Jeżeli zamachy zostały udaremnione (a zostały) to przez kogo? Wiemy, że to dzięki
tytułowemu Source Code, ale nie wiedzą tego bohaterowie filmu (w jednej z
rzeczywistości). Kto więc wyłączył bombę, obezwładnił niedoszłego zamachowca i
zadzwonił na policję? Sean Fentress (!). Ale przecież... ;)
Ps. 2
Tak , wiem wyjaśnienia nie podałem, ale podanie takowego jest niemożliwe. Ciekawi
mnie jak Wy to widzicie. Być może jednak coś przeoczyłem.
* pozorny, ponieważ ze światem badanym przez fizyków teoretycznych nigdy nic nie
wiadomo...:)
** Tytuły filmów mogących Was zainteresować ;)
Dawno nie oglądałem tak dobrego filmu. Sam także zastanawiałem się nad zakończeniem, teorii jest masa, każdy może to zinterpretować na własny sposób a i tak tylko scenarzysta wie jakie jest zakończenie.
Jak jednak jestem wstanie stwierdzić że Steven przyjął świadomość Seen w taki sposób iż ciągle żyje w innej rzeczywistości, w innym wymiarze, w innym świecie - alternatywnym. Jak wiemy, gdy Steven zakajdankował Dereka Frosta zadzwonił do władz w celu poinformowania ich o planowanym ataku na pociąg i Chicago. Pod koniec filmu faktycznie dowiadujemy się iż tego dnia mieli pracować nad projektem Source Code w celu udaremnienia zamachu na pociąg i Chicago, lecz plany pokrzyżował im Stev. Zaś w prawdziwym świecie życie toczyło się normalnie, czyli pasażerowie pociągu zginęli, zamachowca udało się obezwładnić. To świadczyć o tym iż w naszym świecie może być wiele innych rzeczywistości który każda ma inny bieg wydarzeń.
Zastanawiałem się nad tym czy czasem nie jest tak że wyczyścili umysł Stevenowi, tak aby mógł dalej wykonywać obowiązki, a sms do Goodwin mógł dojść z innej rzeczywistości - tu cała ta teoria jednak nie ma sensu, ponieważ w rzeczywistości Goodwin odłączyła Steva od urządzenia podtrzymywania życia, po czym zginął, lecz jego świadomość żyje dalej w świecie alternatywnym. Argumentem który krzyżuje plany tej teorii jest to że po otrzymania smsa idąc do Rutledge spotyka w jego pokoju osobę z którą skontaktował się Stev (podczas symulacji) - czyli jedyną możliwością jest to że istnieją w świecie innymi niż tym rzeczywistym (mój post powyżej).
Wiem że wielu z was może się nie zgadzać, ale to jest wg mnie najbardziej logiczne.
Jako iż forum na Filmwebie jest tak zj3b@ne że nie można edytować postów, musiałem wysłać kolejną część posta.
A mi się wydawało od początku, że kod istnieje po to, aby 'wpływał na przyszłość, a nie przeszłość'. Słowem: 'rzeczywistość', w której Stev jest z Christiną to coś jak jego własny sen - coś jak w 'Incepcji'. Taka alternatywna droga(wg różnych teorii czasoprzestrzennych). A nie, że facet faktycznie uratował pociąg - tylko po co tu gadanie doktorka, ze uratował 2 miliony ludzi. Chyba, że chodziło o przyszłe ofiary - które nie zginęły przez to, że w realnym świecie zatrzymano kolesia w białej furgonetce.
"tylko po co tu gadanie doktorka, ze uratował 2 miliony ludzi. Chyba, że chodziło o przyszłe ofiary - które nie zginęły przez to, że w realnym świecie zatrzymano kolesia w białej furgonetce." - w rzeczywistości wybuch nastąpił, pasażerowie pociągu nie żyją. On razem z "narzeczoną" żyje w alternatywnym świecie, (który stworzył kod źródłowy?) . A gadanie doktorka jest prawdziwe, uratował całe Chicago przed terrorystą - kolesiem w białej furgonetce - w rzeczywistości (już po wybuchu pociągu) został zatrzymany dzięki danym jakich dostarczył im Stev. W alternatywnym świecie świadomość Stevensa jest w ciele nauczyciela, tak że wychodzi na to że nauczyciel uratował ten pociąg. Jego misja w tym alternatywnym świecie miała się dopiero rozpocząć. Jednym słowem w zakończeniu widzimy ten alternatywny świat, po uratowaniu pociągu przez Stevensa.
Moim zdaniem "Berenger" ma rację. "Fantastico" też, choć już nie dałem rady wszystkiego przeczytać :) Tu nie ma żadnego cofania się w przeszłość ani żadnych alternatywnych rzeczywistości. To była poprostu symulacja w symulacji, coś jak w filmie "Trzynaste piętro". Rzeczywistość jest taka, że Colter jest podłączony do Source Code, który sam zasymulował przebieg symulacji, która zostanie wykonana. Dlatego w sms-ie napisał, że SC jest lepszy niż się im wydawało. Rzeczywistość ma miejsce jeszcze przed wybuchem. Fakt, że znaleziono podejrzanego w pociągu można tłumaczyć sobie telefonem, który wykonał Colter w symulacji, a w rzeczywistości zapewne przez wiadomość tekstową wysłaną z Source Code. Tu trzeba założyć, że system nie stanowi odizolowanej jednostki. Za symulacją przemawia też Deja vu, które miało miejsce w toalecie na stacji gdy pasażer dwa razy mył ręce, zakładał okulary a potem wychodził (coś jakby małe zawieszenie). Co do zakończenia "żyli długo i szczęśliwie" to się dzieje tylko w umyśle Coltera. W filmie specjalnie brakuje pełnego wyjaśnienia. Można powiedzieć, że scenarzysta "zasymulował" właśnie ten wątek forum, że będzie musiał mieć on tu miejsce:D Gdyby w filmie wszystko było oczywiste byłby nudny a tak każdy ma swoją teorię. Ja trzymam się swojej:D
Do fantastico :)
Długie te Twoje wywody. Nie zamierzam się rozpisywać. Uważam, że miejsce, do którego przenoszą Coltera, nie może być komputerową rzeczywistością - programem. Dlaczego? Z prostego powodu. W pewnym momencie Colter wyszedł poza pociąg. Dotarł do rzeczywistości, do której programiści nie mogli miec dostępu. Nie powiesz mi przecież, że jakiś programista miał takiego farta, że umieścił furgonetkę o istniejących w rzeczywiści numerach, ułożył w niej ładunki a jej kierowcą uczynił prawdziwego zamachowca. Ta rzeczywistość jest rzeczywistością zastaną przez Coltera. Gdyby Tworzył Ją na bieżąco program, nie można by było wierzyć obserwacjom Coltera.
Trudno uwierzyć również w to, że Colter jest wysyłany do rzeczywistości alternatywnych - fakt występowania w każdej z nich wybuchu tego samego pociągu, z tymi samymi ludźmi stał by w kontrze z definicja alternatywności.
Nie jest on również przenoszony do świata zapamiętanego przez faceta, w którego ciało wchodzi - z tego samego powodu, z którego wyeliminowałem rzeczywistość stworzoną przez programistów.
Wniosek. Tutaj nie ma wytłumaczenia, nie ma logiki a jej brak ma skłonić Nas do zastanowienia się nad tym, czy cos takiego jak rzeczywistość w ogóle istnieje.
Film bardzo fajny p Polecam Mr Nobody,Fountain i Memento - tam jest nieco więcej logiki, ale pytania o rzeczywistość, są równie trudne :)
Film oceniam na bardzo mocną 8 :)
deshe,
No wiem, że długie. Staram się dokładać starań, aby było krócej, ale i tak nie wychodzi ;)
Przewrotnie można by rzec, że Ty to dopiero podsuwasz kompromisowe rozwiązanie, że żadna z wersji nie jest prawdziwa.
W gruncie rzeczy tak na dobrą sprawę jest, gdyż w każdym wyjaśnieniu są słabe strony i chcąc być rzetelnym w swej ocenie, nie można przymykać na nie oko.
Twój końcowy wniosek o zastanowieniu się nad tym, czym jest rzeczywistość i czy w ogóle coś takiego istnieje, śmiało można zaakceptować.
Tyle tylko, że dążenie do udzielenia odpowiedzi na pytanie, co tak faktycznie zaszło w Source Code, jest na swój sposób atrakcyjniejsze, gdyż ogólnie rozważać nad rzeczywistością można zawsze i wszędzie i specjalnie żaden film nie jest do tego potrzebny - a co najwyżej może zachęcać - co Source Code z pewnością skutecznie czyni.
-----------------
Mało oglądam filmów, gdyż w moim odczuciu tych godnych uwagi jest garstka.
Source Code należy jednak do tych, co z przyjemnością jeszcze kilka razy obejrzę.
Czegoś mi jednak w nim brakuje, tylko zastanawiam się czego...(?) hmmm....
(i bynajmniej nie chodzi o jedno spójne wyjaśnienie)
ja sie pytam o jedno... Skoro kod zrodlowy pozwalal mu na przezycie ostatnich 8 minut w ciele osoby "skazanej" na smierc, to dlaczego po uratowaniu zyciu Seana i odlaczeniu aparatury podtrzymujacej zycie samego Coltera, on wciaz byl w ciele "nosiciela"? No dlaczego? To zepsulo mi caly film. dlatego 6/10.
Aleksandro. Wyjaśnień może być kilka. Gdyby przyjąć, że przosił się do alternatywnej rzeczywistości, ocalenie Seana mogło oznaczać scalenie się jego ciała i jaźni Coltera a brak wybuchu zachował ciągłość wydarzeń, któe teraz kreował już Colter...gdyby przenosił się w rzeczywistości głównej, mogło dojść do rozszczepienia lini czasu i powstania rzeczywistości alternatywnej...A równie dobrze, wszystko mogło dziać się w umyśle Coltera - nigdzie nie jest powiedziane, czy to, co zobaczyliśmy na końcu, nie jest ostatnią myślą Coltera. Być może w chwili odłączenia, takie było jego ostatnie spojrzenie na rzeczywistość - myśl, w której był przekonany, że rzeczywiście miał wpływ na bieg wydarzeń. Spekulacji może być wiele - ale dlaczego od razu muszą one skutkować mniejszą oceną filmu. Tutaj akurat dziwisz mnie bardziej, niż sama fabuła filmu :))
Fantastico. Oczywiście że dążenie do wyjaśnienia tego, co zaszło w kodzie jest atrakcyjniejsze...problem tylko w tym, czy jest to możliwe. Moim zdaniem nie. Jesteśmy skazani na porażkę. A dlaczego? Bo taki jest cel filmu. Brak pewnej spójności jest zamierzony. Widzów tego filmu podzieliłbym na 3 kategorie: Tych, którzy zastanawiają się nad sensownym wyjaśnieniem - Ci uradują scenarzystę... Tych, którym film się po prostu podobał - Ci uradują reżysara (dlatego właśnie tak często obecnie scenarzysta jest jednocześnie reżyserem - większa satysfakcja:) ) i tych, dla któych ten film, był po prostu filmem . Ja zaliczę siebie do tych drugich, chociaż chciałbym być w tej pierwszej. Niestety...biję się tutaj z rozsądkiem myśląc, że to ślepa uliczka :)
Pozdrawiam :)
Zgadzam się.Filmy z nieoczywistą,a często i nielogiczną końcówką sprawia że my widzowie mamy możliwość a raczej potrzebę wyjaśnienia zagadnień.Tym bardziej że dzieje się to na gruncie nierealny a w tym i bezpiecznym - FILM,ROZRYWKA,KOMUNIKACJA,DZIELENIE SIĘ,ODMIENNE POSTRZEGANIE...To i wiele innych sprawia że jest to "niekończąca się historia"...
Film operuje takimi narzędziami jak metafora, przenośnia, wszystkiego interpretować bezpośrednio nie można. Bezpośrednią interpretacją zakończenia mogła być utrata pamięci przez "nosiciela" i wejście w jego rolę Coltera- związek z dziewczyną był świeży mieli wypić pierwszą kawę więc relację tworzył praktycznie od zera. Socjalizacji i życzliwości wobec innych nie musiał się uczyć od nowa. Inaczej sprawa wygląda z wielopoziomowym przesłaniem filmu.
Powyżej pokazaliście w wyczerpujący sposób raczej bezpośrednią racjonalną interpretację filmu ale dziwię się że tacy inteligentni ludzie nie zwrócili uwagi na kilka fundamentalnych aspektów filmu:
1. 8 położony poziomo to symbol nieskończoności- scenarzysta nie przez przypadek wybrał 8 minut-!!
2. Wchodzenie w ciała ludzi w innym czasie miejscu to podstawowa zasada reinkarnacji
3. Nikt z was nie śmiał wspomnieć o duszy- to jakiś temat tabu? Ten film właśnie o tym jest, o nauce która czy się to komuś podoba czy nie kiedyś zajmie się metodycznym badaniem duszy- jeżeli taka istnieje oczywiście
"kapitan Stevens udaremnił zamach w dwóch
rzeczywistościach równoległych ( w jednej umawia się z Christiną , a w drugiej leży
nieświadom niczego w elektronicznym sarkofagu)." udaremnił zamach w jednej rzeczywistosci , chyba nieco nieuważnie ogladales
Ja to odebrałam tak, że jest parę równoległych poziomów. Jak mówili wszyscy, nie ma to wpływu na przyszłość, co jednak się dowiedzieliśmy dalej - można ''żyć'' w innej rzeczywistości.