Cały film opiera się na teorii, że istnieje n rzeczywistości równoległych. I tak kapitan
przenosił się do alternatywnych rzeczywistości by dowiedzieć kto wysadził pociąg. Wszystkie
te rzeczywistości były prawdziwe i w każdej ginęli ludzie !! Nawet naukowcy o tym nie
wiedzieli, nie zdawali sobie do końca sprawy z tego co robili. Zauważcie, że Colter umiera
przy każdej próbie uratowania pociągu, dzięki temu jego "duch" dzięki urządzeniom wraca
do bazowej rzeczywistości, a co się stało gdy uratował pociąg i tym samym siebie? Został.
Końcowa akcja filmu nie dzieje się w tej samej rzeczywistości co początek filmu. W
rzeczywistości z początku filmu, pociąg zostaje zniszczony, atak udaremniony, a Colter (bez
świadomości) umiera odłączony od sprzętu podtrzymującego życie.
W rzeczywistości pod koniec filmu, wybuchu w ogóle nie było, ponieważ Stevens w ciele
nauczyciela powstrzymał atak terrorystyczny. 1# Colter żyje długo i szczęśliwie z lachonem, a 2#Colter leży nieprzytomnie ;p
My widzimy jedynie środek "pętli" w jakiej to się dzieje. Colter już kilka razy uratował "świat" tylko, że zawsze później widzimy jego ciało w alternatywnym wszechświecie. Zauważmy, że film kończy się we wszechświecie, w którym wybuch nigdy nie nastąpił, pani porucznik dostała sms'a: Powiedz mu, że wszystko będzie dobrze, wyświadcz mu przysługę.
Zatem wiemy, że przy następnym kryzysie sytuacja będzie się powtarzać. Ona z lekkim niedowierzaniem da mu ostatnią szansę.
Tak było na początku filmu. Ona była nieco rozkojarzona, miała wątpliwości. Ale powiedziała mu, że wszystko będzie dobrze i dała mu ostatnią szansę. Nie wiadomo jak długo trwa to trwa, ale zapewne będzie się ciągnęło bardzo długo przez kolejne alternatywne wszechświaty.