Film nudny jak flaki z olejem. Kolejna amerykańsczyzna typu:
-Uratowałem ludzi przed zginięciem! Fu&k Yea!
-Uratowałem ludzi w alternatywnej rzeczywistości przed zginięciem! Fu&c YEA!
-Uratowałem dwie rzeczywistości naraz! Double Fuc$k Yea!
Byłem na maratonie S-F w moim nowym kinie. Duże lepsze od tego były Moon i Mr. Nobody. A do tego końcówka jest mocno naciągana żeby smutno nie było....Dajcie spokój