Lubię klimat temu filmu.
Jasne, że ma mnóstwo błędów
- filmy z "czasem" muszą je mieć,
z definicji.
Jest w tym filmie coś miękkiego, jest wikłanie się w osobowość i powrót do stanu, kiedy dokarmiani byliśmy przez pępowinę. Jest uroczy łamane przez taki jestem męski i delikatny zarazem Jake Gyllenhaal. Jest odrobina strachu, smutku, akcji, zauroczenia. Są błędy i irytujące niedopatrzenia, ale mi to nie przeszkadza. Jestem w tych nie tak znowu wybrednych. I nie do końca rozumiem końcówkę. I nie przeszkadza mi to wcale, bo lubię pocałunki w rozpędzonych pociągach, facetów z kilkudniowym zarostem i kobiety, które nie wiedzą o co chodzi, a mimo to nie robią się nieprzyjemne.