Moim skromnym zdaniem zmarnowany pomysł na intrygujący temat.Film banalny
przewidywalny,wręcz nudny momentami!A najbardziej irytujący w tym filmie jest wątek
bohaterskiego ratowania podróżnych.Amerykańskie filmy stają się banalne,patosowe i
przewidywalne.Z ekranu wieje nudą i monotonią obrazu i banałem.
Cóż, nie zgodzę się z jarema11. Według mojej interpretacji, bohater tak wciągnął się w życie w ciągu tych 8 minut, gdy przebywał w Kodzie, że zaczął żyć tamtym "przeszłym" życiem. Ponad to, zaczęła go intrygować, później zauroczył się we współpasażerce, dlatego zależało mu, żeby chociaż w tym co mu pozostało (życiu w kodzie) w jakiś sposób jej pomóc. Poza tym, jakie miał wyjście? W końcu czekało go odłączenie od komputera, więc czemu nie chwycić się ostatniej deski ratunku i spróbować "uratować świat"? A nóż widelec:)
Pzdr!
SPOILER!
A ja powiem więcej. Ten film jest w istocie o nadziei. Nadziei, którą warto wykorzystać. Dopiero potem o podróżach w czasie, przebywaniu w ludzkich ciałach, kodach i nieśmiertelności. To dlatego ten film tak bardzo mi się podobał.
Można nawet spekulować, że Colter w istocie uratował ludzi z pociągu niejako przy okazji. A raczej na zasadzie "obrony koniecznej". Tylko takie bowiem posunięcie zniwelowało całą rzeczywistość "po wybuchu" i zaczęło ją na nowo.
Problem dość ciekawy.