Z góry chciałbym założyć, iż orientuje się że jest to film i nie musi być on w jakiejkolwiek komitywie z realnością, czy też logiką, jednak, jak już wcześniejsze posty dały do zrozumienia, dla mnie także film mógłby skończyć się...




UWAGA !!! Może być spoiler !!










... na scenie pocałunku. Goodwin go "odpina" i koniec.. Reszty domyśl się sam. Dyskutuj ze znajomymi, pisz posty na forum... I o to chodzi. Film zostawił by coś do myślenia. Nie zawsze musi być `happy end` (choć i tak chyba by był). Mógłby to być także dobry początek części drugiej. Stevens jako Sean próbuje dostać się do Source Codu (chodzi o te organizację), porozmawiać z Goodwin... Opcji jest wiele. Więc nie winię tych którzy są lekko zniesmaczeni zakończeniem, po prostu jest zbyt cukierkowate. Czasami brakuje w filmach tego ostatecznego, niezadanego pytania, pola na którym można samemu pomyśleć, zastanowić się. Nie zawsze chcemy mieć wszystko podane na tacy. Ale cóż, film godny polecenia. W małej cząstce przypominał "The Jacket", ale to nic. Nie czepiając się więcej o małe szczegóły, film jest dobry i pozytywnie mnie zaskoczył.