absolutne powtórzenie filmu "Deja Vu" z Danzelem Washingtonem. ta sama zasada, taki sam problem, rozwiązanie, ładna dziewczyna uratowana i rozszczepienie rzeczywistości na dwie drogi. "Kod niesmiertelnosći" nie był zły, ale nie był jakby nowym odkryciem. "Deja vu" lepsze wg mnie.
tak, zdecydowanie skojarzenia z daja vu nie da się ukryć (nawet przed seansem, oczekiwałem filmu w podbnym stylu.) ale moim zdaniem się trochę rózni, i mówienie o plagiacie jest trochę przegięte.
Po pierwsze, nie do końca wiadomo, na ile "alternatywna rzeczywistość" jest rzeczywista. tu nadinterpretujac można wejść w dywagacje, na temat co jest rzeczywistością, ale jako, że jest to tylko nadinterpretacja, to nie będę się rozpisywał :P
po drugie, o wiele ciekawsze uważam, rozwiązanie, powtarzania ostatnich 8 minut, niż spojrzenie w przeszłość.
Deja vu, był przyjemnym filmem, ten też był przyjemny, ale osobiście ten moim zdaniem wzbudza (przynajmniej u mnie) więcej przemyśleń.
[LOS SPOJLEROS] Ja bym to bardziej określił jako rozwinięcie tematu, lub nowe spojrzenie na temat. W DejaVu Denzel naprawdę uratował tych ludzi, a tu chodziło o przeszukanie danych uwięzionych w czasoprzestrzeni. Natomiast w końcówce nie widzimy realnego świata, tylko jakby jego projekcję. Faktyczne zakończenie jest w momencie, gdy w wiadomościach w telewizorze podają ujęcie ze złapanym przez policję Frostem, a ładna Pani wojskowa wyłącza wtyczkę lodówko-trumny w której spoczywał... Stevens.
deja vu, nie ma sesnu patrzac na czas. Jest tam blad ktory wystepuje prawie we wszystkich filmach z podrozami w czasie, nie mozna zmienic przeszlosci w swoim swiecie.