PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=395651}

Kogut bez głowy

Der geköpfte Hahn
5,4 55
ocen
5,4 10 1 55

Kogut bez głowy
powrót do forum filmu Kogut bez głowy

jak w temacie - chciałem odpisać, ale nie wiem, widzę że jakieś 4 lata się spóźniłem z odpowiedzią i może dlatego ta opcja jest wyłączona ;) a film widziałem z tym tygodniu dopiero więc chętnie odpowiem i o jego treści, i o Alicji. I chyba nie zaskoczę, że gra Alicji do przewidzenia. MOŻLIWE NIEGROŹNE SPOILERY.

Film opowiada o wszelkich uczuciach, jakie rodzą się: po pierwsze - w młodym człowieku, a po drugie – w ludziach żyjących w latach 40. XX wieku. Akcja ma miejsce w nieznanym mi mieście w Rumunii, z którą część rodziny Goldschmidtów się utożsamia (np. przez większość filmu z ust dziadków słyszymy, że są oni Saksonami). Ciekawie pokazuje, jak rodzina, przyjaciele i wojsko potrafią zmienić człowieka, gdy ten nie jest niczego świadomy co, jak i po co robi. Film jest w większości po niemiecku i tylko tą część udało mi się zrozumieć – garstki dialogów po rumuńsku ni w ząb nie panimaju, ale dla osób mających tą zdolność przez cały film są napisy po rumuńsku potęgujące brak możliwości znalezienia tłumaczenia na polski.

W mieście Fagaras żyje główny bohater – Felix (strasznie nudny i aktor, i bohater), jego najlepszy (eks)przyjaciel Hans Adolf (heh co za imię; aktor strasznie wypacynkowany, gładziutka cera i równiutko przyczesane włosy na boczki :/) i ich rówieśnice – panna z dobrego domu Alfa Sigrid (w której kochają się wszyscy młodzieńcy; nieco dystyngowana gra aktorska, w sumie pasująca na eleganckie czasy) oraz nieśmiała, ujmująca Żydówka Gisela Glueckselig (właściwa rola dla Alicji, bo wydobywa z niej to co najbardziej kobiece). Akcja dzieje się jednego dnia w domu Felixa podczas balu, przyjęcia (? – tłumaczenie słowa Exitus, coś jak bal po skończeniu szkoły), lecz każde wydarzenie, osoba na nim przypomina jakieś zdarzenie z przeszłości – retrospekcje przenoszą nas do czasu, kiedy bohaterowie byli jeszcze dziećmi i wszystko było proste; kiedy przeżywali swoje młodzieńcze miłości w szkole, pierwsze nieśmiałe pocałunki, kąpiele w jeziorze – a potem prześladowanie Żydów, konieczność pójścia na front, rywalizację o przywództwo w grupie nie wiem kogo - żołnierzy, wojaków, młodych kolesi ćwiczących musztrę? W każdym bądź razie coś, co da się przewidzieć mając jakąkolwiek znajomość historii, więc pozostaje się tylko domyśleć i poczekać na to, w jaki sposób to pokażą.

W FILMIE NA PLUS mamy jakieś w miarę zgrabne pokazanie historii (bynajmniej nie 2WŚ, a tej bohaterów), ciekawe ujęcia retrospekcji (osoby czytające „Cudzoziemkę” Kuncewiczowej będą wiedziały o co mi chodzi), widoki Transylwanii i parę scen których faktycznie wyciąć się nie da. Ciekawy dobór żeńskiej części aktorek (właśnie zwłaszcza Alicji - bardzo ładny niemiecki i to lepszy niż rumuńskiej części aktorów również mówiącej po niemiecku, gdzie sztuczność bije po oczach lub kłuje w uszy, ale po przymknięciu na to oka da się zrozumieć). Jej Gizela nie jest sztuczna i właśnie tak została zagrana. Ostrożna dziewuszka, która chciałaby pokochać, nie zapominająca jednak że jest Żydówką. Dodatkowo subtelna gra mamy Felixa – piękna dojrzała kobieta o lodowatym i hipnotyzującym mnie spojrzeniu. I ma śliczny niemiecki ^^ udana charakterystyka, ubiory, nawet stroje kąpielowe. No i plus za samo przyjęcie… mmm bardzo podobają mi się takie klimaty wojenne, zwłaszcza gdy chodzi o przyzwoitość i cnotliwość gości, a nie przesiąknięte erotyzmem obecne parapetówki. Takie z czasów naszych rodziców czy dziadków, gdzie jeszcze ludzie mieli rozum w głowie, a nie hormony i siano.

W FILMIE NA MINUS niestety gra głównych męskich bohaterów – aż zbyt (!) poprawna. Chcąc wypaść dobrze przedobrzyli. Są zbyt dykcyjni i przez to karykaturalni – gdyby byli nieco mniej spięci i bardziej naturalni to co innego. Znowu parę scen (ja je widzę w prawie każdym filmie) jakie dałoby się uciąć. I ogólne wrażenie filmu – jasny, słoneczny (oprócz ostatniej sceny), co nie oddaje czasu filmu w jakim akcja powinna się toczyć. Przez to jak dla mnie film jest nieco sztuczny, ale jakby przyjąć że wszystko dzieje się latem można tego nie zauważyć. Za to daje się zauważyć dziwność niektórych scen, gdzie pierwszą reakcją jest stwierdzenie „o ludu..” :P wraz z matką mówiącą do syna per „motylku” na czele.

DLACZEGO „KOGUT BEZ GŁOWY”? wg tamtejszej ludności głowa koguta/kury jest symbolem szczęścia (już nie pamiętam kto ale w filmie ktoś ją dostał). Film ma odpowiadać na pytanie – gdzie leży ludzkie szczęście i jak je ludzie potrafią odebrać. Takie powinno być założenie, natomiast tu mamy prędzej odpowiedź – czego symbolem jest korpus kury, w którym jeszcze nieobumarłe mięśnie rzucają nim bezwiednie po parkiecie, a z uciętej szyi sączy się krew. Może to właśnie jest właściwy kogut bez głowy? Dość ciekawa alegoria ALE nie dla wszystkich. Bo tu swoje 5 sekund ma właśnie kura której hmm na moich oczach (i oczach innych widzów) na potrzeby filmu odcięto głowę i jeszcze to pokazano. Nie wiem czy takie praktyki są dopuszczalne w filmach – „akcja!” więc bierzemy kurę przed kamerę, kamerzysta to kręci, a jak się okazało że źle ukatrupiliśmy i nie tak wyszło to trudno, bierzemy następną :/ nie wiem czy tu nie ma kolejnego przedobrzenia kosztem granicy dobrego smaku.

Film ma średnią około 6,0 i ode mnie taką samą liczbę punktów dostanie. Przyjemnie zgrane sceny przyjęcia/potańcówki i ogólne sielskie obrazy Rumunii to główne rzeczy jakie po filmie zostaną. Więcej punktów nie dam bo nie ma za co, nawet nie za sentyment do Alicji (dla której po wielu męczarniach udało mi się znaleźć i pobrać film). Jej rola dobra, nie jakaś rewelacja, choć wyróżnia się na tle innych. I w sumie głównie na jej pojawienie się przed kamerą się czeka. A jak się uśmiechnie to już w ogóle nie widać wad w filmie ;) a niestety są lecz nie rzutujące na ogólnie wrażenie. Ono się wyrobi samo.

Moje – film zwykły, lekko oryginalny i z pewnością pozycja nieobowiązkowa. Zakończenie można śmiało interpretować w zależności co się sądzi o filmie, nie jest jednoznaczne i chyba najlepsze jakie można było wymyśleć. Każdy zrozumie tak jak chce zrozumieć. Także mnie pozytywnie zaskoczyło. Tylko z powodu mojej pasji (oglądania niemieckojęzycznych filmów z Alicją) bym sobie nie podarował gdybym go nie obejrzał i może zrobię to jeszcze raz. Nie żebym jakoś mega interesująco stracił 100 minut, ale by móc się przenieść w nieco inne czasy bez podtekstów i odrazy Lady Gagą – czemu nie? Zwłaszcza że niestety w obecnych czasach mało kto potrafiłby zatańczyć przy dźwiękach płyty gramofonowej walca (Alicja przecudownie tańczy! tak lekko, zwiewnie, aż uśmiech sam się ciśnie na usta!) i to jeden z licznych powodów, dla których żałuję że nie urodziłem się 40 lat wcześniej. Wtedy to wszystko można by było przeżyć na nowo. Właśnie to chyba największa moja refleksja po filmie – że takie czasy już nie wrócą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones