PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=162040}

Kolacja z Andrzejem

My Dinner with André
7,9 1 443
oceny
7,9 10 1 1443
8,3 10
ocen krytyków
Kolacja z Andrzejem
powrót do forum filmu Kolacja z Andrzejem

Uczta z Andrzejem

ocenił(a) film na 9

Są rzeczy, do których nie wypada się przyznawać przed znajomymi, bo pogardą zabiją, trzeba je więc spychać w odmęty anonimowego internetu. Otóż: kurde, chyba jestem intelektualistą. Z "Andrzejem" (jak proponuje Filmweb - osobiście pierwszy raz widzę, żeby ktoś używał takiego tytułu) jest powiązany chyba najlepszy dowód na tę moją wstydliwą cechę - otóż ja naprawdę lubię oglądać filmy, w których przez dwie godziny dwie osoby siedzą i gadają.

Tak wygląda ten film - jest dwóch kolesi i gadają spokojnie, okazjonalnie popijając wino czy herbatkę. No, jest jeszcze kelner, który ma chyba ze dwa zdania w scenariuszu. Jak zauważył poprzednik, "Kolacja..." (wydaje mi się, że pierwszy "mainstreamowy" film tego typu) jest inspiracją dla całej grupy filmów, w której najbardziej znane są dzieła Linklatera: cudowne "Życie świadome", niezła "Taśma" oraz dwie części serii, której otwarcie, "Przed wschodem słońca", należy uznać za najbardziej przystępny film tego typu i idealny do zasmakowania w tym nietypowym, acz fenomenalnie wciągającym i satysfakcjonującym sub-gatunku.

Nie myślcie jednak, że film Malle'a warto znać tylko dlatego, że coś tam oryginalnego wymyślił. Ależ nie, "Kolację..." tak czy siak ogląda doskonale (tak sądzę... gulp). W sumie trudno pojąć, dlaczego, bo taką rozmowę w zasadzie każdy z nas byłby w stanie poprowadzić z jakimś znajomym. Być może dlatego, że mówi na głos to, czego nie wypowiedzieliśmy, bo rozmowa wiecznie zbacza na "ciekawsze", aktualne i mało zobowiązujące tematy, a może tematy nie układały się w odpowiedniej, tak ładnej kolejności.

Bo też rzadko ma się okazję zbudować tak konkretną podbudowę do tego, co chcemy powiedzieć. Andre zaczyna od opowieści o teatrze Grotowskiego i własnych przygodach - w zasadzie pierwsza połowa filmu to zbiór luźnych anegdot. Ale później bohaterowie zaczynają dyskutować nad wnioskami. Generalnie rozmowa kręci się wokół sztuki i życia, związku między nimi. Dobry akompaniament do współczesnych najlepszych seriali, z "Mad Men" na czele, ale też ciekawa gadka dla każdego, kto sztuką się interesuje. Co to znaczy "żyć naprawdę"? Co oddaje istotę człowieka dzisiejszej cywilizacji techniki? Czy sztuka faktycznie pokazuje życie sztuczne, czy może paradoksalnie - prawdziwe, bo podczas np. człowiek wobec innych jest zupełną fabrykacją, tylko w sztuce jest w stanie działać tak, jak myśli, bo jako stworzony bohater nie ma w sobie obowiązku dbania o swoją opinię?

Zadziwia mnie, że dość znany zdawałoby się film, bardzo wpływowy i w Stanach często stający się obiektem pastiszów oraz parodii, na Filmwebie cieszy się niewielką popularnością. Niech to was jednak nie zmyli - kiedy go obejrzycie, pewnie zaczniecie zachęcać znajomych, by też to zrobili. "Kolacja..." ma bowiem tę niezwykłą cechę, że choć obgaduje temat obficie, wcale dyskusji nie zamyka, a jedynie podsyca.

ocenił(a) film na 8
ogqozo

2 ostatnie akapity praktycznie w pełni pokrywają się z moimi własnymi przemyśleniami, mimo ponad dwóch lat różnicy w obejrzeniu filmu. Pierwsza część filmu, w której dyskutują o teatrze i sztuce ogólnie nie przypadła mi zbytnio do gustu, zbyt dużo pompatyczności, której paradoksalnie, przynajmniej tak mi się wydaję, chcieli się pozbyć, a może o to właśnie chodziło? Natomiast druga, w której zaczynają padać pytania bez odpowiedzi jak i samo zakończenie, które samo w sobie jest pytaniem była doskonała.
Where's that son?
Szczerze polecam

Randaer

No to mnie zacheciliscie. Uwielbiam filmy, w ktorych sie gada. Jak sie dowiedzialam o filmie "Matka i dziwka" Eustachego i ze bohater bedzie gadal z kims w kawiarni przez 3,5 godziny, wiedzialam, ze to bedzie moj typ. Teraz totalnie nakrecilam sie na ten film (jakim cudem o nim nie slyszalam). W dodatku uwielbiam Malle...

ogqozo

Swiezo po seansie: film zdecydowanie zasluguje na to, by go obejrzec uwaznie, a raczej wysluchac. Bo strona wizualna (czy nie kluczowa dla filmu?) zupelnie nie porywa, wrecz przeciwnie. To zupelnie inny Malle od tego, ktorego znam. Bardzo oszczedny kompozycyjnie, prosty w swej dramaturgii, bardzo bezposredni. Bardzo wlasnie "grotowski". I to wlasnie Grotowski jest waznym punktem wysjcia - dla kazdej plaszczyzny filmu. Nie bez powodu rozwazania zaczynaja sie od historii spotkania z eksperymentalnym teatrem tegoz rezysera. I choc szanuje czlowieka, ktory byl jednym z najwazniejszych teoretykow i reformatorow teatru, jego koncepcje i pomysly nie do konca mnie przkonuja (ba, spotkalam nawet wyznawcow Grotowskiego i z wiekszymi szalencami do czynienia nie mialam), ale nie o Grotowskim watek ma traktowac. Wystarczy nieco poczytac o nim.

Pierwsza czesc filmu uwazam za niewiarygodnie nudna. Choc oczywiscie - pojawiaja sie tutaj wazne kwestie, jak wlasnie pytanie m.in. o to, czy sztuka jest czyms indywidualnym, czy zbiorowym, zaplanowanym, czy spontanicznym, czym jest w ogole akt tworczy. Padaja rozwazania o odbior i udzial w sztuce. Lubie filmy, ktore tematu tego nie omijaja, ale tutaj jest to, za przedmowca powtorze, pompatyczne, sztampowe i nachalne. Ta czesc naprawde mi sie nie podobala. Myslalam, ze Malle zabawi sie troche tym egzaltowanym bohaterem...

Inny ogromny minus: nie ma intymnej, kameralnej atmosfery podczas rozmowy. Ludzie sobie bliscy, dawno sie nie widzieli, a rozmawiaja sucho jak dwoch obcych sobie teoretykow. Nie ma subtelnie zbudowanej tkanki interakcji, tych wszelkich niuansow, ktore rozmowie towarzysza: wymiany gestow, spojrzen, przemilczen, ogolnie wszelka dynamika rozmowy pojawi sie znacznie pozniej. Jest to bardzo teatralne, pozbawione, jak dla mnie, uroku i lekkosci.

Na szczescie od Grotowskiego i tego calego smedzenia przechodzimy do bardziej uniwersalnych rozwazan. I ta czesc jest fenomenalna. O tym, ze cele sprawiaja, ze nie widzimy naprawde rzeczywistosci, i cos w tym jest... Gdy bez celu czasem gdzies sie wlocze po miescie czy gdziekolwiek, widze i czuje wiecej. Zawsze, gdy nie mam planu czy celu, zyje mi sie najlepiej, czuje ze zyje i podchodze refleksyjnie do wielu spraw. Gdy zycie jest szeregiem zwyczajow i powtarzanych czynnosci, traci sie kontakt z tym, co sie dzieje.
Druga intrygujaca rzecz - nasza komunikacja; nie rozmawiamy ze soba, tylko z naszymi maskami, i robimy to nieudolnie. We can't be direct, so we are just saying the weirdest things.

Ale najbardziej podobaly mi sie rozwazana o milosci/zwiazku. Czy zakladajac, ze nie wyobrazasz sobie zycia bez danej osoby, tak naprawde kochasz te osobe? Nie, bo wtedy zwiazek jest codziennoscia, obowiazkiem, strachem, zobowiazaniem etc. Dopiero pozwalajac sobie dopuscic inna mysl i interakcje z druga osoba, odpowiesz sobie na to pytanie. Ale jak pisaliscie, stawiane sa pytania, ktore do rozwazan moga sklonic i je mnozyc.

Mimo wszystko, nie po to siegam po kino, by mi oferowalo dobrze rozpisane dialogi. Taka sama przyjemnosc mialabym czytajac scenariusz. Jednak za suchy w odbiorze, sa filmy, ktore takze zadaja niebanalne pytania i robia to w wysmakowany sposob. Piekny utwor Satie nieco poprawil wydzwiek calosci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones