Tym filmem praktycznie przekresliła swój dotychczasowy dorobek aktorski. Zdegradowała się do roli dziuni do towarzystwa znudzonej nimfomanki, bez ambicji i celu, jej jedynym zajęciem było pocieszanie z kieliszkiem szampana i ku**mi w każdym zdaniu wiecznie cierpiącej, aczkolwiek napalonej paniusi. Osobista przyjaciółeczka na każde zawołanie za darmowe żarcie i spanie. Serio pani Magdaleno? Ten wytwór skrzywionej wyobraźni autorki to zero ale po pani spodziewałabym się trochę większych ambicji niż taka rola.
Reszty nie skomentuję bo to sieczka, ostatnia, trzeciorzędna deska ratunku dla bezrobotnych aktorów.