PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608201}

Kolejny szczęśliwy dzień

Another Happy Day
2011
6,7 3,7 tys. ocen
6,7 10 1 3745
Kolejny szczęśliwy dzień
powrót do forum filmu Kolejny szczęśliwy dzień

Bardzo mi sie ten film podobal. Troche rozmyte charaktery (za duzo pojedynczych historii) i
trudno stworzyc pelen obraz wszystkich postaci. Muzyka swietna. Szczegolnie podobal mi
sie sposob, w jaki pokazano brak komunikacji w tej rodzinie (podobnie wyglada to w wielu
innych) i kondensacje zlej energii miedzy ludzmi. Wszystkie dzieci Lynn maja bardzo
powazne problemy emocjonalne (poza najstarszym, ale o nim wlasciwie nic nie wiemy) i
widz zastanawia sie, co sie takiego wydarzylo w tej rodzinie, zanim sie rozpadla...
Odpowiedzi wlasciwie nie ma. Mozna snuc rozne domysly, pozostawiam sprawe otwarta.
Bardzo polecam. Mam wrazenie, ze film ten przeszedl w zeszlym roku troche niezauwazony i
nie zebral szczegolnie dobrych recenzji (ani w USA, ani w Europie). Troche moim zadaniem
nieslusznie, bo jest naprawde dobry. Dla amatorow psychologicznego babrania (sie:-).

ocenił(a) film na 7
JuliaPocahontas

Zgadzam się z twoim zdaniem.
O filmie wcześniej nic nie słyszałem. Przypadkiem natknąłem się na film wczoraj w nocy i mimo późnej godziny
film zrobił na mnie duże wrażenie. Rodzina rzeczywiście nie może w zrozumiały sposób porozmawiać ze sobą,
tylko sprowadzają wszystko do złości, obrażania i unikania rozmów. Każda osoba ma jakiś problem co reżyser pokazał
bardzo dobrze.Aktorzy świetnie wykreowali role. E. Burstyn, E.Barkin i E. Miller szczególnie przykuli moją uwagę.
Muzyka również świetnie wcielona w sytuacje rodzinne. Ogólnie film mógłby być lepszy gdyby te wszystkie interakcje
między członkami rodziny nie były tak pomieszane.
Film jest dobrym dziełem który polecam! Ode mnie ocena 7.

JuliaPocahontas

Również podzielam zdanie. Na film trafiłam przypadkowo jak kolega wyżej, ale bardzo się z tego cieszę. Nie umiem nawet dokładnie powiedzieć dlaczego tak bardzo mi się spodobał. Najtrudniej było mi zrozumieć Elliota. Wiem, że nie zawsze kontrolował to, co robi, ale czasami miałam ochotę mu przywalić. W Lynn denerwowało mnie a zarazem podziwiałam ją za to, że przyjmowała na siebie ciosy nie broniąc się. Ja osobiście wylałabym wszystkie swoje myśli na taką Patty (swoją drogą Demi Moore strasznie mnie irytowała w tym filmie) i zapytała czy jest świadoma tego, że Dylan został jej odebrany szantżem i pewnie siłą. Ona jednak zachowała zimną krew i po prostu wyszła. Wg. mnie Ellen Barkin zagrała swoją rolę bardzo dobrze i naprawdę jej historia złapała mnie za serce. Nie zrozumiałam tylko dlaczego jej matka była tak....negatywnie czy wręcz bezuczuciowo do niej nastawiona...? Może coś przegapiłam. I fakt, jedynym takim zauważalnym minusem dla mnie było to, że wszystko było takie pomieszane i pogmatwane. Ale może właśnie o to chodziło, żeby w ten sposób pokazać film i czegoś przez to dodać, tylko nie bardzo wiem czego.