PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=85}

Kolekcjoner

Kiss the Girls
1997
7,2 57 tys. ocen
7,2 10 1 57317
5,9 13 krytyków
Kolekcjoner
powrót do forum filmu Kolekcjoner

Czekałam na ten film z utęsknieniem ze względu na Morgana Freemana i Cary'ego Elwesa, poza tym lubię thrillery... Niegdyś zaczęłam kopać w informacjach o tym filmie i natrafiłam na informację, kto zabija, potem widziałam tylko końcówkę, która absolutnie mnie powaliła (o tym niżej), uznałam więc, że film musi być tak samo dobry i trzeba go zobaczyć, ale... no właśnie.

Film jest dość nudnawy i absurdalny. Nie mogę ocenić, czy przewidywalny, bo od początku znałam prawdę, ale dwie pierwsze wady wystarczają, by zepsuć seans. Ucieczka Kate z lochu była irracjonalna, ale przełknęłabym to, gdyby nie późniejszy skok do wody z urwiska. Wiedziałam już wtedy, że oczywiście słitaśnie przeżyje, że odtąd razem z Alexem będą w uporze i znoju poszukiwać prawdy, ble, ble, ble, etc., itp., itd.

Zdecydowanie najlepszym momentem filmu jest końcówka. Dla mnie mistrzostwo! Grzeczny, ułożony Nick, chłodno odcina kabel od telefonu, później zupełnie spokojnie pomaga Kate przy kolacji... Podobał mi się pomysł twórców scenariusza na rozstrzygającą rozmowę między Nickiem i Kate, kiedy on od znudzenia mówi jej, zachowywania jakich środków ostrożności uczą ludzi, kiedy Kate dziwi się na to, że śmieci należy wyrzucać rano, a Nick wciąż jeszcze spokojnie tłumaczy, że wtedy w nocy nikt nie przeszuka jej odpadków. Kate nie rozumie wtedy, kogo mogłoby obchodzić, ile zjada tuńczyka, a wtedy Nick zaczyna jej to tłumaczyć i stopniowo przemienia się w demonicznego Casanovę :D wiem, wiem, wiem, że wy to widzieliście i że to pamiętacie, ale nie mogłam się powstrzymać przed opisaniem tego... to było boskie. Późniejszy rozwój akcji, gra aktorska - najwyższy poziom.

Widziałam opinie użytkowników Filmwebu, w których pluli na grę aktorską Ashley Judd. Dla mnie była dobra, poprawna, czasami wzbijała się na lekkie wyżyny. Cary Elwes - przez cały film prawie niezauważalny (o to chodziło), ale występ w końcowych scenach to popis jego umiejętności aktorskich! Morgan Freeman - dobrze zagrał, to twórcy tak idiotycznie rozegrali scenariusz.... Bo może to śmieszne, ale tutaj, na końcu, cholernie irytowała mnie postać Alexa - dobrego ducha, który odbywa tę ostatnią rozmowę z mordercą, oczywiście nie daje się sprowokować, zachowuje zimną krew, potem akurat w tym momencie, w którym Nick ma odpalić ogień, celuje prosto w niego, a potem idzie do Kate i pomaga jej opatrzyć ranę, mówiąc jakieś badziewne gadki o tym, że już po wszystkim. Rety, gdyby tylko nie wydłużać tak żałośnie momentu przestrzelenia Nicka (moment, kiedy dostaje kulkę i zaczyna padać z różnych ujęć, i to rozpryskujące się mleko... pfff), i gdyby skończyć na tym, bez tej rzewnej migawki z Freemanem i Judd na samym końcu, byłoby to jedne z lepszych zakończeń filmowych.

Rozpisałam się, ale musiałam wylać swoje odczucia :D film oceniam na 7/10 - byłoby wypłakane 6/10, ale za końcówkę musiałam podwyższyć ocenę. Na koniec 'pocieszę' wszystkich tych, którzy nie obejrzeli do końca - macie czego żałować, bo straciliście najlepszą i najoryginalniejszą część filmu. ;D