Moje pierwsze doświadczenia związane z Pratchettem nie były wyjątkowo pozytywne, uważałem jego dzieła za dość... Infantylne, mało ambitne, dla dzieci. Z biegiem czasu to postrzeganie powoli ulegało zmianie i teraz sądzę, że żadne 'Pottery' czy inne 'Zmierzchy' nie są w stanie nawet dorównać serii opowieści ze Świata Dysku, przynajmniej na polu młodzieżowej fantastyki. Nawet jeśli nadal nie uważam ich za arcydzieła literatury lub choćby gatunku, to nie mogę odmówić im swojego urokliwego klimatu i magii oraz samemu autorowi bardzo lekkiego pióra. I na ekranizację dwóch pierwszych książek z cyklu można ponarzekać, pokręcić nieco nosem i wytknąć parę niedoskonałości, ale na pewno nie można odmówić bardzo dobrze oddanego klimatu powieści, dzięki czemu ogląda się ze sporą przyjemnością. A to chyba najważniejsze, prawda?
Pratchett nie pisze "mlodziezowej" fantasy. Moim zdaniem jest to naprawde inteligentny humor, pelen aluzji do literatury, kina, historii czyli jednym slowem zycia. Nazywasz jego styl infantylnym ze wzgledu na brak wulgaryzmow, opisow brutalnej przemocy czy czarnego humoru? Wedlug mnie infantylnosc nie jest warunkowana slownictwem czy opisami, ktore moglyby uslyszec dzieci bez przerazenia na twarzy. Infantylnosc jest tepota, ktora cechuje ksiazki mlodziezowe majace na celu opowiedziec prosta historie, ktora nie wyzwala w czytelniku checi do refleksji lub zastanowienia sie nad pewnymi rzeczami.
Moim zdaniem jest to typowa młodzieżowa fantastyka i doskonale to widać po używanym języku czy sposobie pisania. Z Pratchettem pierwszy raz zetknąłem się właśnie jakoś pod koniec szkoły średniej i wtedy te pozycje wydały się mało ambitne. Dlaczego? Podejrzewam, że jest to spowodowane najzwyczajniej w świecie pozostałymi pozycjami, z jakimi miałem do czynienia, z dziełami Lema, Zajdla, Dukaja. Stawiając obok nich Pratchetta jego książki rzeczywiście wydają się strasznie banalne i prościutkie. Oczywiście naszpikowane są aluzjami do kultury i świata, jak najbardziej masz rację, jednak właśnie takimi zrozumiałymi już na pierwszy rzut oka dla młodzieży. I jakbym miał na przykład syna przekonywać do fantastyki to zaczynałbym właśnie od książek anglika, są stosunkowo najprostsze w odbiorze i na dużo wyższym poziomie niż współczesne produkcje skierowane do młodzieży.
Jeżeli chodzi o język to proszę poczytaj sobie Pratchetta po angielsku,ten pisarz bawi się językiem:) Porównywanie jego książek do Lema czy do młodzieżowej "fantastyki" jest zupełnie bez sensu, nie powinno się nawet takich książek ze sobą równać, bo to zupełnie inne style i zamiary pisania,.Wydaje mi się,że oceniasz Książki Pratchetta mianem infantylności trochę zbyt pochopnie.
Widac, ze nie mam szans, by zmienic Twoj punkt widzenia, wiec nawet nie bede sie wysilal i marnowal czas. Co do jezyka nadal twierdze, iz to jest zabiegiem celowym pisarza, ktory swoim basniowym stylem podkresla absurdalnosc wykreowanego swiata.
A czy kolega rozumie takie wyrażenia jak "wydają się" czy "uważałem" co wskazuje, ze autor tematu nie dość, ze dawno zmienił zdanie to jeszcze przestrzega innych przed błędnym odbiorem twórczości TP? To, ze są prostsze w odbiorze niż Lem, nie znaczy, ze są gorsze. Uwielbiam Lema i uwielbiam TP i styl pisania w w żaden sposób nie pozycjonuje ich względem siebie. Lem to SCI Fi, czasem nawet infantylne to to fantasy ale oba pełne tego samego co u TP- geniuszu.