Tylko mi wpadł w ucho znajomy dźwięk z Battleship: Bitwa o Ziemię gdy ta panna wybudziła robota w bunkrze?
A co do oceny filmu to lubię takie klimaty, ale potencjał trochę zmarnowany. Film zaczyna się praktycznie bez wstępu i przechodzimy do akcji która się wlecze. Na plus dźwięk, blondynka, modele robotów i bicki Robinsona.
Jaki początek by Cię zadowolił? Narrator z offu o korporacjach, kontrola świata, roboty? Mnie takie wprowadzenie (jak to było np. w Infini) było całkowicie zbędne. Tym bardziej, że nie przenosiło się na postacie i ich głębie. Być może kilka zgrabnie poprowadzonych scen pogłębiło by to.
A tutaj? Dzieciństwo lub kariera Mills? Skuteczność żołnierzy w akcji? Obecność robotów na każdym kroku?
W T1/2 wprowadzenie pokazywało skalę wojny ludzie/roboty/AI. Same filmy opowiadały historię jednej z bitew - człowiek kontra maszyna.
Jak to sobie wyobrażasz tutaj? Od biedy zgodziłbym się na coś w stylu - po kilka sek z kolejnych etapów coraz bardziej zaawansowanych automatów przejmujących miejsce ludzi. Problem w tym, że takie wprowdzanie praktycznie zdradziłoby sens filmu. A tak do połowy mieliśmy jeszcze jakieś tam wątpliwości co i po co się tu dzieje.
Ja za coś takiego podziękuje.