... scenariusz nawet nie próbuje zaskoczyć widza. Ogląda się więc historię, trafnie zazwyczaj
przewidując, jak potoczy się ona dalej i jak skończy. Prawdopodobnie takie było założenie
Tornatore (mocniej współczujemy bohaterowi jego naiwności i nieuniknionego końca bajki)... Ten
zabieg nie do końca jednak przekonuje, niestety.
"Konesera" ogląda się ją jednak generalnie miło dzięki dopieszczonym zdjęciom i niezłej,
aczkolwiek nie rewelacyjnej grze aktorskiej (od Sturgessa można wymagać więcej, choć rola go
dość ograniczała, fakt).