Gdyby nie to, że właściwie od momentu, w którym znalazł pierwszy mechanizm robota,
wiedziałem, że ktoś go wkręca. Wiedziałem, że ten ktoś to prawdopodobnie jego przyjaciel, bo
chyba żaden reżyser nie obsadziłby mistrza Donalda w roli marnego licytatora. Geoffrey Rush
zagrał fenomenalnie, ale nie mogłem uwierzyć, że główny bohater pomimo swojej choroby zatraci
aż tak instynkt samozachowawczy i pomimo afery szytej tak grubymi nićmi, nie zauważy, że jest
kręcony.
moim zdaniem kwestia jego "zaślepienia" czyli to, że nie wpadł na to, że jest wkręcany pięknie oddaje ludzką naturę. Wydaje mi się, że on tak bardzo pragnął namiętności i uniesień, że zblokował się zupełnie na oczywiste sygnały, które mogliśmy dostrzec my widzowie.Virgil rysuje się nam jako człowiek o nadmiernym poczuciu kontroli (prawie we wszystkim- piękna scena w restauracji kiedy widzimy, że ma on osobną zastawę stołową), przerażony namiastką niepewności w swoim życiu. Myślę, że ta dziewczyna wyzwoliła w nim dawno tłumione żądze i do tego stopnia go to wciągnęło, że zamknął oczy na wszystko inne..