Świetna rola Rusha, muzyka, wnętrza, scenografia.
Mam jednak mieszane uczucia co do końcówki. Trochę psuje klimat tego filmu. Jest oklepana, sztampowa.
SPOJLER: Filmów o tzw. modliszkach było już wiele. Nie wiem czy ta intryga była jej pomysłem (Claire), Roberta czy Billa?
Claire nie znała Oldmana wcześniej, nie wiedziała nic o jego kolekcji.
Robert był tylko znajomym, współpracownikiem, też nic nie wiedział o kolekcji.
Jedynym, który wiedział był Bill, więc od niego musiała wyjśc inicjatywa.
Tak to jest jak się ma dużo kasy. Fałszywych kumpli ci wtedy nie braknie:/
Film ogólnie OK ale końcówka mogła być bardziej oryginalna.
Dokładnie - poza końcówką film był intrygujący i wciągający z bardzo dobrą rolą Rush'a i innymi elementami, o których wspomniałeś. Niestety pod koniec, z artystycznych uniesień, zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię poprzez skrajnie banalne, zwyczajne, oklepane i przyziemne zakończenie. Straszna szkoda, że obraz ten (nie pierwszy i pewnie nie ostatni) został tak mocno popsuty poprzez ten fatalny finał...
Średni - 5/10
Banalna dlatego, że jest zwyczajna, widziana już dziesiątki razy w innych produkcjach, zupełnie nieodkrywcza i pospolita. Generalnie końcówka tego filmu pasuje do pierwszej części w ten sam sposób jakby ktoś poszedł np. na koncert, w którym przez 1h45min. grana jest muzyka poważna, a potem na ostatnie 20 min. wyszedł zespół grający disco polo...Po prostu samo rozwiązanie sprawy pasowałoby bardziej do zwykłego komercyjnego filmu, wyświetlanego w sobotni wieczór w multipleksie, niż do bardziej ambitnej i artystycznej pierwszej części.
Takie samo jak wszyscy...no chyba, ze ktoś nie oglądał całości :-). Oczywiście chodzi mi o rozwiązanie całej sprawy, a nie dosłownie ostatnie kilka minut :-)
Zakończeniem filmu nie jest złodziejski trick, reżyser od początku daje sygnały, że to tak się skończy i to na litość boską nie jest puentą tej historii. Film równie dobrze mógłby się rozpocząć od sceny kiedy bohaterowi giną obrazy. Zakończeniem filmu jest Oldman siedzący w kawiarni otoczony zegarami, ta scena jest naszpikowana symboliką a motyw z ukradzioną kolekcją jest tylko zapalnikiem. To nie jest Heist movie, to nie jest film złodziejski. Naoglądaliście się Ocean's 13,12,11 i już macie zamydlone oczy. To nie jest kino ''Kto zabił króla dowiesz się na końcu'' a motyw z obrazami nie miał być zaskoczeniem dla małolatów w stylu ''O KURDE TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁEM''. Przeraża mnie czytanie niektórych opinii.
o boże ty wiesz to czego inni nie wiedzą!!!! naprawde jestes wielki!!!! nikt nie rozumie filmu tylko ty jeden wiesz o co tak naprawde chodzi!!!!! twoja głowa nie potrafi tego ogarnąć , najchetniej wykrzyczał byś wszystkim "wy nic nie rozumiecie, a ja tak!!!!!" teraz będziesz codzienie 15 razy wchodził na tą stronę i uświadamiał ludzi że sie mylą a ty to wszystko zrozumiałeś:D ogarnij sie cielaku;D
Rozumiem, że odpowiedź na moje wcześnieje pytanie brzmi : ''NIE BIORĘ''
Jako ten który wie wszystko radzę tobie byś zaczął je brać.
Moim zdaniem dziewczyna została zaangażowana jako przynęta, ale pózniej w miarę rozwoju sytuacji zakochała sie w Virgilu. Świadczą o tym sceny z końcówki filmu gdzie główny bohater wspomina po pierwsze seks z Claire, który nie był tym w rodzaju"trzeba sie z nim przespać" tylko widać było po niej, ze coś do niego czuje, a po drugie słowa Claire, ze "cokolwiek sie z nami stanie wiedz, ze cię kocham". Dlatego pojechał do Pragi, żeby sie z nią spotkać w miejscu, o którym tak często wspominała.po trzecie scena po pobiciu, gdzie widać było ze strasznie to przeżyła.
Postać Billy'ego - w sumie łatwa do rozszyfrowania.
Karlica Claire-ta postacią zainspirowana została "duża Claire"+ uświadomiła Virgilowi jak dał sie oszukiwać.
Robot- był "magnesem" dzięki któremu Oldman w początkowej fazie wyceny chciał ja kontynuować.
Film bardzo ciekawy, zmuszający do myślenia.
niby sie zakochała ale i tak go wydymała, i nie przyjechała do pragi bo koneser wylądował w psychiatryku. Co do jego miłości to myślę że go na początku zaciekawiła bo była w pewnym sensie bardzo podobna do niego, samotnik, zero imprez , związków (oprócz tego jednego ze starszym typem) itd, a jak sie okazało że jest do tego piękna to musiał się w niej zabujać i o to złodziejom...chodziło taki był plan
Virgill w kawiarni odpowiedział kelnerowi po dłuższym namyśle - czekam na kogoś - po czym kamera zaczęła się od niego odsuwać, ukazując ogrom tych wszystkich zegarów i mechanizmów odmierzających czas. Czas leciał a dla Virgilla jakby się zatrzymał. Niewiadomo ile na nią czekał, wiadomo czym czekanie się skończyło - i obecność tych zegarów w kawiarni idealnie pasowała do sytuacji. Myślę że on w domu starców wciąż jeszcze na nią czekał i miał nadzieję
Oceniliśmy film tak samo. Ba - i dla mnie jednak sposób rozwiązania końcówki ( nie sama finałowa scena ) był zgrzytem.
Świetny Rush, klimat, zdjęcia. Niemniej Tornatore coś przeoczył. Brak jakiejś kropki. Lub wielokropka.
pozdrawiam
*coś wycięło ( pewnie ja sam.. ;])
*Ba - i dla mnie film nie jest o kradzieży, jednak sposób rozwiązania końcówki...* itd.
przepraszam za błąd
nie rozumiem czemu dla was wszystkich wystarczającym motywem były pieniądze? Dosyć dziecinne podejście do tematu. Jeśli sam robisz lub chcesz robić interesy musisz się liczyć z pewnymi normami, które obie strony uzgadniają przed transakcją. Głównym kryterium są pieniądze. Ten kto wykłada wkład finansowy podejmuje ryzyko zawarcia transakcji - ryzykuje kapitałem, bo interes może przynieść zysk lub nie. W interesach jakie ubijali ze sobą Virgil i Billy hajs wykładał Oldman, więc dla Billego interes był jak najbardziej sprawiedliwy. Dlatego też nie uważam, że w całym tym oszustwie głównym motywem były pieniądze. Wszyscy zapomnieliście czym jest urażona duma. Tym bardziej urażona duma artysty. Virgil uważał, że Bill nie potrafi malować a jego obrazy to crap i należy je spalić. Mówił i żartował o tym otwarcie kilka razy w ciągu całego filmu. Dlatego też Bill pozbawił Virgila wszystkich innych obrazów które on podziwiał i zostawił mu tylko jeden. Swój własny. To była główna intryga tego filmu. Nie jakieś kobiety-modliszki, wielkie rabunki i tego typu pierdoły.
W sumie to szczegół, ale to chyba powinno być skierowane do wcześniejszych użytkowników tego wątku, bo ja nic na ten temat nie pisałem :-)
No dobrze, nie mogę się nie zgodzić z Twoją interpretacją, jest bardzo logiczna. Zastanawiam się jednak wciąż nad postacią Karlicy Claire, która, niewątpliwie, też jest jednym z kluczy do rozwiązania tej fabuły. Czy w związku z tym, że uważasz Billa za mózga tej intrygi, myślisz też, że mógł on wynająć aktorów do odegrania tego "teatrzyku" przed Oldmanem? I jakie zadanie w tym wszystkim miałaby wspomniana już przeze mnie Karlica? Jest ona z pewnością jedną z ważnych postaci: to samo imię, co młoda kobieta, choroba, która nie pozwala jej w pewnym stopniu wychodzić poza pewne miejsca (Karlica jest pokazywana tylko w kawiarni obok domu lub w oknie swojego pokoju tuż nad kawiarnią), jej niezwykła umiejętność zapamiętywania liczb, zmysł matematyczno-techniczny (w jednej ze scen wokół Karlicy siedzi grupka młodych ludzi, którzy z podziwem słuchają jej rozwiązań matematycznych). Co więcej, podczas rekonstrukcji robota Robert twierdzi, że tylko dlatego maszyna odpowiadała pełnymi zdaniami i zawsze mówiła prawdę, gdyż w pudle pod nim mógł zmieścić się Karzeł.
Pomimo tego, że zakończenie jest pewną niewiadomą i zadaje pytania po obejrzeniu, nie dając jednoznacznych odpowiedzi, to nie mogę stwierdzić, że film wybitnie mi się podobał. Jest bardzo nierówny w jakości, początek zapowiada się bardzo obiecująco, rozwinięcie akcji z piękną Claire, która całe życie rzekomo spędziła zamknięta w swoim pokoju, a tu nagle, zbyt szybko i banalnie wychodzi z ukrycia. To rozwiązanie jest tak nieprawdopodobne i słabe, tak niekompatybilne z ludzką psychiką, że naprawdę ciężko się to ogląda. Postać Claire po prostu, przynajmniej mi, działała na nerwy, była sztuczna.
Postać Billa zbyt mało rozwinięta, zwłaszcza, jeśli przyjmiemy, że był on inicjatorem całej intrygi.
Było dużo lepszych filmów z tego gatunku, "Koneser" plasuje się wobec tego w szarym tłumie naśladowników niestety.
Karlica to był szczegół,którego nie widział albo nie chciał widzieć nasz główny bohater,który juz popadł w "chorobę"miłości i zapewne z tego też powodu jego czujnosć osłabła,ostatecznie praca równięż zeszła na dalszy plan gdzie wcześniej była jego całym życiem.Uważam,ze karlica to był zbieg okoliczności,który Virgil nie wykorzystał na swoją korzyść miał ten atut wręcz podany na tacy,no ale jego myśli były zbyt już zaangażowane czymś innym nowym nabytkiem tym razem z krwi i kości.....
"rozwinięcie akcji z piękną Claire, która całe życie rzekomo spędziła zamknięta w swoim pokoju, a tu nagle, zbyt szybko i banalnie wychodzi z ukrycia"-nie widze w tym nic banalnego,naprawdę,przecież kroczki były przez nia robione bardzo pomału wreszcie ten ostateczny kiedy wyszła na ulicę by mu pomóc(za sprawą sfingowanego napadu)to był juz duży krok ale też i duży powód.
"Postać Billa zbyt mało rozwinięta, zwłaszcza, jeśli przyjmiemy, że był on inicjatorem całej intrygi."-celowy zabieg reżysera,byśmy go nie podejrzewali.
To był dobry pomysł z tym Billem, tylko dlaczego dał do tej roli Sutherlanda? Tu od początku coś zgrzytało. Powinien obsadzić kogoś mniej znanego - wtedy mogłoby to nas bardziej zaskoczyć
motyw z Billem jest fajny..tylko po co ta trojka tych mlodych bohaterow? po co cala intryga? tylko dla "zemsty" urazonego artysty? dlatego trudno jest sie zgodzic ze to tylko urazona duma a nie pieniadze.. tym bardziej ze Bill na poczatku filmu "targowal" sie o wieksze dzialki za licytacje..
mnie zastanawia po co krasc 100 obrazow (wylicotywanych, katalogowanych w domu aukcyjnym itd), ktorych prawdopodobnie nie mozna sprzedac ani nic uzytecznego z nimi zrobic? mogli ukrasc jeden.. albo nie krasc, ale po postu "wzenic" sie w majatek i go trwonic.. m.in. to powoduje ze podczas ogladania ma sie wrazenie ze cala akcja nie dzieje sie a jest dopasowana pod bohaterow.
Obraz które "ukradł" Bill, były kupowane przez niego na jego nazwisko. Przez cały film, nie widziałem żeby podpisywali umowę przy sprzedaży dzieł, widać to w scenie kiedy koneser bezradnie stoi przed budynkiem policji. Także intryga była świetnie uknuta i obrazy mogły zostać bezkarnie sprzedane.
moim zdaniem on nie stal przed komisariatem bezradnie bo nie mogl zglosic kradziezy policji.. on nie szedl tego zglosic bo nie chcial zrobic krzywdy Claire i ten fakt wyraznie montazem pokazano (sceny namietnego sexu, slowa Claire).. on ja kochal i ze wspomnien jakie zostaly w glowie Konesera ona go chyba tez kochala.. co do obrazow fakt on kupowal je jako Bill..wiec teraz w mojej glowie jest mysl ze nikt nikomu nic nie ukradl? Bill po prostu wzial "swoje" obrazy do domu..
Te oczywiste rzeczy, które wymieniasz były bardzo piękne, natomiast idiotyczna fabuła zniszczyła mi chęć oglądania. Film był bardzo naciągany i włożyłam go do worka z oszustami. Nie znoszę filmów, które udają coś, czym nie są. Po co to robić?
Być może cała ta historia nie trafiła na mój poziom wrażliwości a cała intryga wydała mi się bardzo naciągana i o ile całkowicie trafia do mnie opinia, że nie o fabułę a portret psychologiczny introwertyka i samotnika chodzi - to tak jak ktoś napisał tu na forum - było super, aż nagle z ciekawego filmu zrobiła się hollywoodzka papka. Wg mnie jest to film, który próbuje być kilkoma rzeczami na raz, a jest to nie tyle niepotrzebne, to całkowicie zbędne. Tym sposobem z ładnego obrazu [z rewelacyjną! rolą cudownego Rush'a] zrobiło się bla bla bla i coś co widziałam już tyle razy. Na pewno też fakt, że napaliłam się na ten film spowodował moją niechęć, bo zwyczajnie nie spełnił on moich oczekiwań.
To tylko moja opinia, proszę nie krzyczeć :)
Pozdrawiam!
Dla mnie nie była naciągana aż tak bardzo znałem kilku samotników zatwardziałych,których jak dopadła miłośc to do dzisiaj nie puściła i wywróciła życie o 180 stopni.Zauważ,że on zbierał obrazy tylko z wizerunkami kobiet,tak więc pragnał podświadomie tej miłości.
Ja zinterpretowałam kolekcjonowanie przez Virgila obrazów kobiet, jako jego marzenie o ideale piękna, co tłumaczyłoby jego zatwardziałą samotność - żadna realna kobieta nie może się równać z ideałami piękna mistrzów - i dlaczego tajemnicza, "zamknięta w twierdzy księżniczka" zdołała go uwieść - była tak samo nieosiągalna jak damy z jego obrazów.
Matrix, mistyfikacja,parodia życia jako takiego.I gdy uczucie w najczystszej postaci odłącza nam ten kabel z tyłu głowy,pojawia się jedyny i prawdziwy dla każdego z nas złodziej...czas.
Obrazy dla Virgila były namiastką kobiet. On się kobiet zwyczajnie bał i ich nie rozumiał, a jednak je podziwiał i ich pożądał. Widać to świetnie w scenie, kiedy przedstawia się pięknej dziewczynie na motorze - spuszcza wzrok, ustawia się do niej bokiem, boi się nawet podać jej rękę, unika kontaktu wzrokowego, rozmowa mu się nie klei. Na obrazy z kobietami mógł patrzeć bezpiecznie i bez strachu, ale w prawdziwym życiu było to dla niego za trudne, więc wybrał sobie taką formę obcowania z kobitami ;)