najbardziej mnie "uderzyło", że cała ta historia powoduje, że człowiek współczuje oszustowi. Oldman wiele lat oszukiwał swoich klientów dla własnego zysku (i szaleństwa/pasji), oszukiwał finansowo przyjaciela, ale gdy to wszytko traci i co gorsza traci miłość człowiekowi robi się przykro.
Co do ukartowanej miłości, to była to bardzo ryzykowna akcja wręcz niemożliwa do zaplanowania, której jeden szczegół mógłby zrujnować - wystarczyło by karlica Claire wcześniej się do niego odezwała a przecież mogła skoro wchodził do jej domu, nawet jeśli był wynajęty. Nawet pobicie było ryzykowne, facet w tym wieku zaatakowany nocą równie dobrze mógłby mieć zawał i cały plan się posypie.