Gdyby nie Geoffrey Rush w roli głownej film by poległ bo nie jest arcydziełem.I mam gdzieś wszystkich którzy będą mnie obrażać za moją wypowiedz.Film przewidywalny totalnie i to jest smutne. podobał mi sie mimo , że miałam wrażenie że wiem co sie stanie.Dałam mu ocene 8 bo chętnie wróce do niego kiedyś.
Tak ci którzy są najbardziej sympatyczni zawsze są podejrzani. A rola Donalda Sutherlanda była zbyt mała by nic nie znaczyła:)
"Tak ci którzy są najbardziej sympatyczni zawsze są podejrzani."
HA HA HA BRAWO!!!
Nie dostrzegłaś gierki którą prowadzi reżyser z widzem? Cały urok polega na tym, że w pewnym momencie wiemy co się stanie, a mimo to w duchu trzymamy kciuki żeby nasze przypuszczenia się nie sprawdziły. Cały czas chcemy, żeby miłość nie była fałszerstwem. Tak odbieram ten film i uważam, że to najlepszy obraz jaki widziałem w tym roku.
Całkowicie się z tobą zgadzam, to taka gra reżysera z widzem, ta przewidywalność jest zamierzona. Coś jak w 'Prestiżu' Nolana.
To jest niestety smutne jak wielu cyników mamy tutaj. Film zachwycił mnie pod każdym względem: zaskoczenia, plastyki, gry aktorów, realizacji. Zawsze znajdzie się jednak "znawca" co już wszystko widział i wie i walnie śmierdzącego bąka. Może skonfrontuj to co było w tym filmie ze swoimi osiągnięciami.
za każdym razem gdy napisze komentarz nie wspołgrający ze zdaniem wiekszośći zostaje sprowadzana do pionu.Smieszne że nawet nie można mieć swojego zdania.Moje osiągniecia są moimi i nic ci do nich ja nie wpiermandalam sie w twoje życie.
Może jak by jakaś antylopa obejrzała ten film też by mogła mieć swoje zdanie. ty ze swoim śmiesznym zdaniem opartym na oglądaniu zbyt dużej ilość thrillerów jesteś właśnie jak taka antylopa. Nic nie zrozumiałaś z tego filmu poza fabułą.
Jeśli gołym okiem widać, że jest to "zdanie" wynikające bardziej z urobienia się na kino amerykańskie niż z głębokiego zrozumienia filmu to ciężko to nazwać zdaniem.
Smutna, filozofie, jest Twoja reakcja i - jak słusznie zauważa Kot 25 - brak poszanowania dla współrozmówcy. Czy może raczej po prostu brak kultury i pyszałkowatość.
Twórczyni tego wątku napisała "mam gdzieś wszystkich którzy będą mnie obrażać za moją wypowiedz". Zastosuj się do jej podejścia. Szacunek mogę mieć do rozmówcy, który tego szacunku oczekuje zarówno formą jak i zawartością swojej wypowiedzi.
Napisała tak, bo ma pewnie sporo przykrych doświadczeń na tym forum i chciała się jakoś "zabezpieczyć" przed jakąś niewyrozumiałą reakcją ze strony kogoś, kto sam ma inne odczucia wobec tego filmu.
Tak przyglądam się często temu, w jaki sposób tu na siebie ludzie reagują, i zdumiewam się, jak bardzo zdominowani jesteśmy przez własne śmieszne ego i jak brak nam tej wolności wewnętrznej, która pozwala przyjaźnie reagować na innego człowieka, czy choćby kulturalnie tolerować czyjąś odmienność.
I myślę: Jak możemy spodziewać się świata bez wojen - jeśli nawet taki niewinny Filmweb czynimy polem walki jakichś naszych psychicznych interesów i nie wahamy się przed słowem nieżyczliwym i obraźliwym.
No weź się zastanów na zdrowy rozum: Piszesz, między innymi: "ty ze swoim śmiesznym zdaniem opartym na oglądaniu zbyt dużej ilość thrillerów..." Do kogo Ty to piszesz, właściwie? Najwyraźniej do jakiegoś fikcyjnego wytworu swej wyobraźni, który wkładasz w osobę Gosi3275. Zajrzyj na jej profil. Wśród "najwyżej ocenianych" znajdziesz "Ziemię obiecaną", "Kobietę samotną", "Amatora"... i bodaj ani jednego thrillera.
A choćby i naoglądała się thrillerów... Czy to powód, żeby traktować kogoś pogardliwie?
"Szacunek mogę mieć do rozmówcy, który..." Jak się bliżej przyjrzeć, to nie tyle nawet kwestia szacunku dla rozmówcy - co szacunku dla samego siebie.
Masz racje od prawie od poczatku jest przewidywalny , od momentu kiedy Clair rozmawia z wydawca i pada pytanie "czy juz sie zakochal ?" widz jest pewien , ze to gra . Mnie ta gra wciagnela . Fascynuje mnie to ze pomimo przewidywalnosci nie jest nudny . Film bez akcji i pelen akcji .Ten film ma swoj klimat zapach( starych mebli etc i wyperfumowanej elity) i magie . Zauroczyl mnie i pewnie kiedys z przyjemnoscia przy lampce wina ponownie go obejrze .Pozdrawiam
piotr_prochowski dzieki za ha ha ha ,Dostrzeglam gierke ,którą prowadzi reżyser z widzem.Szkoda tylko że mnie nie zaskoczył.Nie powiedzialam że film mi sie nie podobał wrecz przeciwnie ,chcialam być oszukiwana. Ale gra bylaby fajniejsza gdyby nie byla przewidywalna.
Od początku było wiadomo, że główny bohater jest oszukiwany. Gdzieś tak w połowie filmu zapewne każdy miał już tę pewność. Niektórzy liczyli na jakiś nagły zwrot akcji, prawdziwość uczuć Claire (bo może jednak się naprawdę zakocha). Pytaniem było też, kto stoi za takim pomysłem. Kto i dlaczego ;D
Skoro dostrzegłaś gierkę to jak mogłaś liczyć na zaskoczenie? Wtedy to nie byłoby tej gierki. To jest cała istota filmu, podejrzewasz coś, ale nie chcesz w to wierzyć. Napisałaś, że chciałaś być oszukiwana, to znaczy, że reżyserowi udało się to co zamierzał.
Zgadzam się z twoją pierwszą wypowiedzią, Geoffrey Rush podciągnął również moją ocenę tego filmu, który ma bardzo prawdziwe i smutne zarazem przesłanie.
Tak na marginesie, polecam "Prestiż" jeśli nie oglądałaś jeszcze, a chcesz być oszukiwana ;) Pozdrawiam.
Film dla mnie świetny doskonale opisuje życie - jak "warto" ufac ludziom.... niestety przygnebiajacy . Jeden z lepszych jakie ostatnio ogladalem.Od momentu "podgladania" przez Virgila Claire mozna bylo sie domyslec ,ze jest to wkret ae chyba kazdy chcial aby tak nie bylo
Rush ma szczęście do ról ostatnio. Gra fenomenalnie od Piratów poprzez Jak zostać królem, a teraz Koneser. Wielki aktor.
ja również nie zgadzam się z Twoja opinią, ale ją szanuję, każdy ma prawo do własnych odczuć.
Co do filmu, większość powyżej napisała już wszystko to o czym warto wspomnieć. Generalnie polecam - świetne kino. Już dawno nie widziałem nic tak dobrego ( w tej kategorii)
Nawet jeśli w pewien sposób może być przewidywalny choćby przez fakt, że zrobiło się w pewnym momencie zbyt pięknie by mogło być to prawdziwi to mimo to sądzę, że nie powinno negatywnie wpłynąć w odbiorze filmu. Uważam, że to piękna nietuzinkowo opowiadać o miłości, wielowymiarowa układanka skłaniająca do refleksji. Dla mnie to wystarczy by uznać film za najciekawszy w 2013 roku
Fakt, od pewnego momentu jest "przewidywalny totalnie" - ale czy to jest smutne? Nie wiem. Owa "przewidywalność" wydaje się wręcz zamierzona - choć nie bardzo pojmuję, w jakim celu i czy z korzyścią dla filmu. (Co do celu: może ktoś miałby tu jakieś sugestie? bo mnie to frapuje.)
Rozmowa telefoniczna Claire z "dyrektorem" (która ma miejsce równo w połowie filmu) najwyraźniej przecież wskazuje na to, że Claire coś kombinuje i że ma w tym jakiegoś wspólnika. W przeciwnym razie, z kim i po co miałaby rozmawiać o tym, czy Oldman się angażuje i czy jest w niej zakochany? (Przy czym, robi to nagle z całkowitą swobodą - totalnie nie licującą z jej rzekomym stanem psychicznym i sytuacją.) Przecież wzbudza to w widzu wątpliwości zbyt oczywiste, żeby mogło nie być świadomie zamierzone?
Drugą rzeczą, podobnie zastanawiającą, jest to, że dziewczyna Roberta zwierza się Oldmanowi, że Robert "od pewnego czasu stale mówi o jakiejś Claire". Toż to znów wydaje się obliczone na wzbudzenie jakichś wątpliwości. (Podejrzliwość widza może zresztą wzbudzić już sam fakt, że Robert jest przedstawiony jako taki miły i bezinteresowny. Że tylko czekać, aż wyjdzie szydło z worka.)
Przecież gdyby nie było to celowe, scenarzysta mógł z łatwością uniknąć, lub inaczej poprowadzić zarówno rozmowę z "dyrektorem", jak i scenę z dziewczyną Roberta...
Ale to tylko takie moje skromne skojarzenia i znaki zapytania. Generalnie, film jest świetny.
PS. Przy okazji: Gosiu, proszę, zwróć uwagę na moją korespondencję z filozofem71.