Cały problem z niemałą rzeszą zawiedzionych polega na tym że nie jest to thriller i nie chodzi tu o rozgryzanie zagadki, bo jej nie ma gdyż jest oczywista. To raczej opowieść o oszukiwaniu( w wielu wymiarach), o samotności i rozpaczliwej próbie poszukiwania sensu który nadaje miłość(też w różnych wymiarach) a wreszcie o najlepszej ofercie którą daje wygrywający. I jeśli do tego dodamy genialną grę Rusha, perfekcyjną reżyserię Tornatore, nie najgorszą muzykę(trochę wtórną) Morricone to mamy do czynienia z porządnym kinem, które nie kończy się po wyjściu z sali kinowej a w zasadzie zaczyna. Nam się podobało i to bardzo