"w każdym fałszerstwie jest coś autentycznego, dlatego będę za tobą tęsknił" - nie pamiętam dokładnie jak to brzmiało, ale mniej więcej to napisał Billy na obrazie który zostawił Virgilowi.
na początku myślałam że miało to oznaczać jakiś cień prawdziwej przyjaźni, ciepłych uczuć ze strony Billy'ego, ale być może chodziło raczej o autentyczną radość z wyprowadzenia w pole "przyjaciela", dokonania zemsty, odegrania się na nim...
intrygująca ta relacja między Billym i Virgilem, jak dla mnie najciekawszy bodajże aspekt całej historii
billy byl nie spelnionym malarzem, i nie chodzilo mu wcale o okradniecie Virgila tylko o emocjonalne porachunki. Virgil dla Billy'ego był tym, który zawsze mu płacił, ale to Billy wykonywał czarną robotę, działał w cieniu, wielokrotnie podkreślał, że czuje się niedoceniony i niedowartościowany, Virgil nigdy nie chciał dać mu szansy,jako malarzowi, co więcej, a co najważniejsze: nigdy nie uważał go za równego sobie "artysta musi mieć w sobie tajemnicę której ty nie masz", nie słuchał go ani nie szanował, problemy rozwiązywał pieniędzmi, zresztą nie tylko w przypadku Billy'ego
wiem o tym, jasne że nie chodziło o samą kradzież. bardziej mnie zastanawia czy miała to być po prostu zemsta, czy mimo wszystko kryło się w tym coś więcej. muszę powtórzyć seans
według mnie 100% zemsta człowieka, któremu dużo się przez lata "nazbierało" perfekcyjnie zaplanowana, miała boleć jak najbardziej i zniszczyć V. jako człowieka, jakim był. Billy zabrał mu wszystko co miał:
-jego kolekcje zbieraną przez całeżycie- prywatne imperium, symbol trwania jego suckesu
-miłość- ktorej ledwo się dopeiro co nauczył, i niczym nastolatek w swojej pierwszej, zatracił się zupełnie i otworzył za szybko,zbyt gwałtownie
-przyjaźn- której nie miał za wiele, bo nikogo nie szanował, przez sprawę z Claire zaczął lepiej poznawać roberta i do niego przychodził z problemami się wyżalić "zreperuje pan zepsutego aukcjonera?"
- zdrowie- ;)