7,1 21  ocen
7,1 10 1 21
Konets kanikul
powrót do forum filmu Konets kanikul

oczami radzieckiej zabawki uwidziane ti ta ta:

Fabuła etiudy filmowej pod tytułem Koniec Wakacji okazuje się dość dziwna: parka wesołkowatych ni to bardów, ni to hipisów spędza wakacje wraz z milczącym, ponurym punkowcem Cojem, który w przypływie wściekłości rzuca krzesłami, ucieka i snuje się po industrialnych wertepach, błądzi po wyludnionym mieście. Sama fabuła jest jednak mało istotna, piosenki KINa w przerwach między „artystycznymi” scenami brzmią nowofalowo i drapieżnie jak nigdy dotąd. Chłopaki z zespołu wychodzą z siebie: skaczą i wiją się w epileptycznym tańcu na szczycie opuszczonej wieży telewizyjnej, w podziemnym garażu samochodowym, wśród bloków widm i słupów trakcyjnych. Efekt nie przypada jednak do gustu Wiktorowi, który kłóci się z reżyserem. Fabułę krótkometrażówki uważa za sztuczną i bezsensowną. Po jakimś czasie, na egzaminie w kijowskiej filmówce, pedagodzy nie są w stanie przełknąć dzieła Łysenki z zupełnie innych powodów. „Co to za chuligani i degeneraci? – pytają zszokowani, patrząc na dzikie popisy KINa. – Autor powinien pod koniec etiudy wyraźnie zaznaczyć, że potępia tego typu zachowania”. Tak czy owak, Koniec wakacji cieszy się dziś wśród fanów Wiktora Coja sławą jednego z najciekawszych i najbardziej wartościowych archiwalnych materiałów wideo, z symbolicznym radioaktywnym znakiem w tle.