w sumie bawiłem sie znacznie lepiej niż na podobnym "fatal games", który to cieszy się znacznie lepsza opinią. "Graduation day" to niskobudżetowy slasher z motywem sportowym (co widać w opisie), wydany między innymi przez Tromę. Co ciekawe wcześniej dystrybucja zajęła się między innymi Columbia. tak czy siak ewidentnie klasa B i to raczej bliżej do C niż do A :)
jak na taką produkcję praca kamery i inne techniczne spraw są znośne. aktorstwo w sumie też znośne (najbardziej charakterystyczny jest chyba Christopher George znany z kilku innych horrorów klasy b z tamtych lat). Zabójca przez większość czasu nie ma maski, ale nie widzimy też jego twarzy. Podczas morderstw widać jedynie czarne rękawiczki z narzędziem zbrodni i stoper. później jednak na kilka scen przywdziewa maskę, znaną fanom slasherów z kontynuacji pewnego post-scream'owego slasherka (nie zdradzę którego). tożsamość mordercy raczej nikogo nie zszokuje, ale przynajmniej nie jest irytująco oczywista.
Sceny te nie są zbyt krwawe, ale są dość różnorodne, co jest dużym plusem w tego typu produkcjach.
Jeśli chodzi o suspens czy klimat to jest to przeciętny slasher klasy b z lat 80ych, bać się nie ma czego, ale zasypiać też nie powinniście (choć niektórzy użytkownicy imdb są odmiennego zdania).
jednak dzisiaj wystąpiło bardzo niespotykane zjawisko:
Film zacząłem oglądać wczoraj w nocy, ale w końcu musiałem iść spać (film mnie nie znudził, tylko oczy odmówiły posłuszeństwa) i skończyłem go dziś w dzień. i tu przyznam się co miało miejsce: biały dzień, pokój oświetlony pięknym słońcem, mamusia robi wielkanocny potrawy w kuchni, a 23 synuś jak głupi podskakuje w fotelu (raz ale porządnie) na tandetnym horrorze klasy b z lat 80ych.... LOL....
5/10