Tylko po co? Nie wiem, ale się domyślam. Transinkluzywne punkciki same się nie nabiją. Nieczyste zagrywki każdej ze stron nad truchłem papieża. Pokerowe blefy... i wtedy pojawia się on, cały na purpurowo i mówi: makao i po makale. Nawet mi, jako zatwardziałemu antyklerykałowi, nie podobało się zakończenie. Po prostu nie lubię kupczenia chwytliwymi tematami. To takie prostackie zagranie. Co niby miało to wnieść do tematu? Do momentu zamachu to była sztampowa historia i stereotypowy podział na liberałów i tradycjonalistów. Mogli to inaczej zakończyć i podkreślić zepsucie purpuratów... ale przyszedł on, wybawca. Histerektomiusz - pierwszy tego imienia z naiwną, pełną banałów puentą, która wszystkich jednoczy. I tak oto film dostaje połowę punktów.