Trochę zbyt oczywista fabuła filmu prowadząca do tego, aby Benitez został papieżem. Już od pierwszego dnia konklawe dziwne dla mnie było, że nieznany nikomu kardynał otrzymuje kilka głosów, aby zostać papieżem. Części elementów akcji nie rozumiem, tak samu nie dostrzegam ciągu przyczynowo-skutkowego w działaniach chociażby Lawrence'a. Co do plusów, to film ogląda się przyjemnie, a Ralph Fiennes świetnie ukazuje emocje kardynała Lawrence'a. Plot twist związany z posiadaniem narządów płciowych mężczyzny oraz kobiety u kardynała Beniteza zaskakujący - ja osobiście spodziewałem się, że tajemnica związana z jego postacią będzie bardziej "kryminalna". Film dobry, ale nie jest on nadzwyczajny