Film po prostu jest nudnawy. Ambitne zabawy i watykańskie zabawki podstarzałych facetów, którzy - a jakże by inaczej - marzą o władzy, najwyższej władzy. Na szczęście w całym filmie nie ma nawet cienia sugestii, że jakiś Duch Święty, że jakieś tchnienie Najwyższego. Bo to byłoby już szmirowate.
Też się wynudziłem. Cień sugestii jest - jeden z kardynałów, już nie pamiętam który, wspomina, ze go odwiedził Duch Święty.
Tam świętość i nadzwyczajność gadżetów wyziera z każdego kadru. Ale nawet wspomnienie kontaktu z Duchem Świętym przez kardynała Adeyemiego, to tylko ludzkie słowa.
To nie film just nudnawy, lecz tobie się po prostu nie podobał. Kiedy ludzie zaczną rozróżniać jakość od własnych upodobań?
Może wtedy, kiedy ignoranci nauczą się, że własna opinia o filmie, o jakimkolwiek wytworze artystycznym, w OCZYWISTY sposób jest wyrażana własnym zdaniem. A infantylne wyjaśnienia kogoś z boku są tylko niemerytorycznym balastem. Szczytem ignorancji jest pouczanie o obowiązku ”rozróżniania jakości i upodobań„. Poproś kogoś, niech ci wyjaśni, że to pojęcia z różnych parafii.