Hmmm... powiedziałbym, że jesteś takim współczesnym wieśniakiem (czką) --- "śmiechawka" i "ciężko zrozumieć". Tak jak bohaterom Konopielki ich współczesność. Obejrzyj jeszcze ze 2 razy, wysil się, przełam ... może zobaczysz coś więcej w tym filmie ?

nie jestem wieśniaczką ;) ani umysłowo, ani nie mieszkam na wsi. poprostu odbieram ten film indywidualnie

ojej, jakie to słodkie

"śmiechawka z wieśniaków" .. ..... "ja od tej pory nie rozumiem"...
Wieśniactwo to nie tylko kwestia pochodzenia, lecz także kwestia kultury. Swoją wypowiedzią koleżanka właśnie pięknie się przedstawiła.

trudno , żebyś jak Konrad, czuła za miliony :)
ale nie da się ukryć, że film jest doskonale zagrany i pewne sceny zostały celowo zainscenizowane komediowo, z rewelacyjnym skutkiem i mimo że refleksja po seansie jest raczej ponura - w trakcie oglądania można się dobrze bawić. MI osobiście bardzo przypadła do gustu scena jak Kaziuk widzi geodetów i pyta ( z tym wspaniałym zaśpiewem) "o tu jest knute pod mojo chato?" myśłę że Majrzchak powinien być częściej angażowanym aktorem!

ehh, dlaczego tak sadzisz... ?
Moim zdaniem film ma w sobie jakis gleboki moral, a mianowicie fakt, ze czasy pokazane na ekranie to wiek XX a mentalnosc czesto siegajaca wiele wielkow wstecz. Nawet nie mowie tutaj o chrzescijanstwie bo poczucie rzeczywistosci jakim otaczaja sie bohaterowie jest raczej poganskie :)
Zacofanie, oto jest sedno tego filmu, jednak moze warto popatrzec na niego inaczej, to znaczy widzimy cos zatraconego w tych ludziach ze wsi, dzisiaj juz ciezko znalezc takie wsie w Europie. Czy w natloku nowoczesnych technologii jestesmy w stanie powrocic do prostoty obyczajow jakimi kierowali sie nasi dziadowie ?
Jednym slowem to jest ciekawe kino psychologiczne, prezentuje brutalne starcie nacierajacej nowoczesnosci z prostota i tradycja. Warto obejrzec ..

Jaka "śmiechawka"? Pokazane zostały prawdziwe realia polskiej wsi tamtego okresu (choć gdyby tak przejechać się na wieś...). Moim zdaniem lepiej nad tym płakać, niż się śmiać.

Zaryzykuję twierdzenie, że o "realiach polskiej wsi tamtego okresu" wiesz ciut za mało (podobnie jak i ja), żeby z taką stanowczością twierdzić czy zostały właściwie przedstawione, czy nie...
Inaczej rzecz by się miała, gdybyś miał na myśli "nieprawdziwe realia"... Ale w kwestii tych "prawdziwych" - wybacz bratku.

Pewnie, że film ma pewne przesłanie i przedstawia rzeczywistość tamtych czasów. Jest jednak wiele scen, które mogą mocno rozbawić, szczególnie osoby, które z wsią nie miały wiele wspólnego. Nie dziwi więc mnie wcale reakcja na film autorki postu, ponieważ sama się z wielu scen i dialogów uśmiałam i nadal mnie bawią.

Film ma gorzki posmak i dlatego uśmiech jest na miejscu, nawet śmiech. O ile wiem, śmiechawka to kretyński rechot osobnika reagującego tylko na najprostsze skojarzenia. Mam nadzieję, że autorka tematu jeszcze kiedyś Z UŚMIECHEM obejrzy Konopielkę. I zrozumie, o co w nim chodzi... Pozdrawiam dziewczynę.

a ja do większości postowiczów. film owszem ma śmieszyć po trochu, troszkę koloryzować itd. Ale bzdury pisze ktoś kto pisze, że opisuje on rzeczywistość wsi XX wieku. Bo tego typu zacofanie było na wsi w poł XIX wieku. Wiem to, bo mieszkam na wsi, a moi pradziadkowie czytali książki i nie byli wyjątkami. Film ma zupełnie inne przesłanie, jeśli chcemy się już w nie zagłębiać zostawiając aktorstwo i całą artystyczną resztę.
Jest kilka ważnych symboli, na które trzeba zwrócić uwagę i przedstawiają one sedno dzieła: drzewo, które spłonęło na końcu. Pod nim we śnie Kaziuk żył obficie, z kobietą, miał śmietanę, miał salceson (produkty spożywane przy szczególnych okazjach). Jego życie było proste lecz pobożne i mimo ubóstwa, wystarczające. Poza tym każde drzewo jest zaklętym człowiekiem i to pod tym drzewem leżał złoty koń, a raczej miał leżeć. Spalenie tego drzewa oznaczało nadejście "nieuchronnego", które dziad przewidywał. Skończył się spokój, harmonia, bo w ludziach coraz więcej zła. biją się nie wiadomo o co i zaniedbują tradycję (o to chodziło z tą kosą, ludzie prowadzili żniwa za pomocą sierpów, a kosa była tylko do siana, jej użycie było sprzeniewierzeniem się wszelkim wartościom, tzn. oczywiście w wymiarze filmu, w rzeczywistości trochę inaczej to wyglądało). Poza tym morderstwo, grzech jawny i taki sprośny i wszystko to co w Kaziuku się kotłowało, doprowadziły do skończenia czasów starej dobrej rzeczywistości. To trochę tak jak w raju, kiedy ludzie sprzeniewierzyli się Bogu, skosztowali owocu lecz ich życie zmieniło się na gorsze, nieuchronne. Drzewo spłonęło. Drzewo poznania dobra i zła.

Dziękujemy Kapitanie Oczywisty

e-kon03.
Dokładnie tak samo zrozumiałem ten film, i identycznie jak ty, drzewo, które jest największym przesłaniem tego filmu, odczytałem jako nawiązanie do Biblii i drzewa poznania dobra i zła. I masz rację - to nie jest film o rzeczywistości XX wieku. To jest film o postępie (o czym często mówią nasi "świetni" politycy ostatnimi czasy) i o tym, że pod jego ciężarem destrukcji ulegają świętości (tak jak piszesz - święte żyto zostało ścięte plugawym narzędziem - kosą), oraz społeczny porządek i jedność wsi (tradycyjne, wspólne żniwa, jedzenie z jednej miski itd.). Wydaje się, że złem świata film nazywa nie tylko postęp ale też krańcową indywidualizację jednostki, taką, w której nie ma miejsca na dobro ogółu, kogoś więcej niż ja sam.

Pozdrawiam.

A ziemia okrągła jest. :D