W tym filmie więcej jest propagandy, niż wojny (aj, co za nielogiczne zdanie) :). Osobiście wiem co nieco o bitwie o Atlantyk, wiedziałem nawet, że nakręcono taki film w 1943 (rok zamiany ról na Atlantyku - w maju alianci nareszcie odzyskują przewagę) zanim go obejrzałem... 
 
Powiem tyle, że nieźle się przy nim uśmiałem, widząc rozliczne brednie, głównie na temat Niemców. Zabawne demonizowanie załóg U-Bootów, tymczasem niemieccy podwodniacy byli formacją składającą się z ludzi, nie potworów (w rzeczywistości nigdy - może poza JEDNYM przypadkiem - nie atakowali rozbitków, ba, nawet udzielali im pomocy). Dziwi mnie też wygląd marynarzy z U-Boota. Jacyś tacy czyściutcy, starannie ogoleni, wypucowani, w lśniących mundurkach... absurd, przecież oni z rejsu wracali brudni i zarośnięci, a żaden z ich ciuchów nie wytrzymywał w czystości po kilku dniach. Dobór "niemieckich" aktorów też jest dziwaczny - kapitan to jakiś matuzalem, reszta niewiele młodsza. Przecież na U-Bootach pływały dzieciaki, dowódcy mogli mieć i 20 lat. Wyłem też ze śmiechu, gdy usłyszałem, jak kapitan U-Boota wzywa Luftwaffe pośrodku Atlantyku... nawet jeśli znajdowaliby się wtedy na Morzu Północnym, w zasięgu samolotów w bazach norweskich, to i tak oberwie się autorom filmu za samolociki, jakie przybyły - w życiu nie widziałem takich, które by tak wyglądały i walczyły w II wojnie światowej. Inne felery to dziwne postępowania i wypowiedzi Niemców... na początku filmu kapitan narzeka, że tankowiec za wolno tonie (a co to by był za problem?), potem, nie wiedzieć czemu, kazał się wynurzyć, gdy frachtowiec z głównymi bohaterami w obsadzie osnuł się dymem. Dziwny pomysł w sytuacji, kiedy nie mieli widoczności i nie mogli przewidzieć, co się stanie po wynurzeniu. O takich drobiazgach, jak kuriozalny wygląd filmowych U-Bootów czy sposób ich tonięcia nie chce mi się nawet pisać. 
 
Sam film to w sumie kolejna, nadęta niczym brzuch piwosza po Oktoberfest, historyjka. Patos to coś, do czego przywykłem, ale nadal mnie mocno irytuje. Zbędne, patetyczne przekazy czy spicze bardzo mnie męczyły. 
 
Mimo tego nie twierdzę, iż nie jest wart oglądania. Można zobaczyć, choćby po to, żeby sobie obejrzeć efekty pracy alianckich propagandzistów.
Zgadzam się ze wszystkim co kolega Der_SpeeDer napisał, oprócz tego, że warto go oglądać. Myślałem, że rzuce pilotem w TV gdy usłyszałem co jeden z głównych bohaterów mówi o Polakach.
Po zatopieniu statku, gdy wszyscy siedzieli przy stole czekając na jakieś ciekawe oferty, jeden z marynarzy powiedział, że nie chce juz więcej pływać i się narażac. Najstarszy z nich odpowiedział mu, że Polacy i Czesi też nie chcieli nic robić tylko się dogadać z Niemcami i żeby zobaczył jak na tym wyszli.
W wersji którą oglądałem przetłumaczyli zupełnie inaczej? U mnie było "kiedy ty chcesz bezpiecznej pracy, Czesi, Polacy i Grecy muszą wykopywać sobie doły zprzy karabinach maszynowych". Albo ja albo wy mieliście dziwnego lektora (no chyba że to był film bez niego no i w oryginale tak powiedzieli). 
 
No i nie prowadzaj w błąd że nie było takich samolotów. To były wiernie odtworzone niemieckie wonosamoloty Heinkel He 59, używane przez Niemców do zwiadu i
w wersji dvd ta kwestia była przetłumaczona tak: 
"chcesz bezpiecznej pracy? Pogadaj z Czechami, Polakami albo Grekami. Oni tak kombinowali , a teraz są w poważnych tarapatach" 
jak to usłyszałem, to mało nie rzuciłem czymś w ekran. 
Podupcone amerykańce, pokazali oczywiście, że najinteligentniejszy zginął, a ten dupek z oczywiście polskim nazwiskiem, który potrafił tylko nawytykać tym z obsługi działa i się z nich wysmiewać, nie dość, że przeżył, to mimo swojego odmiennego zdania odnośnie służenia ameryce nawrócił się i mało nie uklęknął przed pozostałymi "sługami zasranej ameryki" chociaż miał rację odnośnie tego, że nikt w rzeczy samej nimi się nie przejmował jako biorącym udział w wojnie. Żałosne. I ta końcówka z przypłynięciem do murmańska i ci rosjanie wiwatujący amerykańcom. Tfu tfu tfu, co za niesmak.