Jedna z bardzo nielicznych „dziesiątek” wśród mych ocen – przede wszystkim za miażdżącą siłę wyrazu, wybitne aktorstwo Pszoniaka. Film nie jest czułostkowy, o co bardzo łatwo by było w przypadku takiej tematyki. - Może też nieco dodaję ze względu na ogromny szacunek dla głównego bohatera – to straszne, że tak mało w Polsce cenionego, człowieka, który właściwie stworzył nowe podejście do dziecka. Słowo-klucz w tym podejściu to autonomia - uznanie samodzielnej osobowości małego człowieka – skutkiem jest łagodność, ale zarazem wymóg odpowiedzialności. To podejście i sposób jego realizacji sięga, jak mi się zdaje, znacznie dalej, niż cokolwiek, co wymyślono przed dr Korczakiem i po nim. Rewelacyjne aktorstwo oparte na autentycznych zapiskach Doktora pozwalają wydobyć tę prawdę. Zaś sposób, w jaki dzieci są przeprowadzane przez koszmar wojny w jej najbardziej nieludzkim wydaniu, ściska za gardło. Ani słodkie fałszowanie rzeczywistości, ani cukierkowy heroizm – ale opieka do granic możliwości, która wytwarza siłę psychiczną potrzebną do zaakceptowania także tego, czego przeżyć się już nie da.
Mógłbym doszukiwać się niedoskonałości w tym dziele, ale wolę docenić, jak bardzo chwyta mnie on za gardło przy każdym oglądaniu. Tego filmu się nie zapamiętuje - on potrafi zmienić sposób myślenia o życiu.