zabierajac sie do filmu trzeba przestac starac sie odnosic ukazana sytuacje polityczna do swiata realnego.
po prostu sa dwa panstwa/miasta ktore prowadza wojne . nie wazne czy na dzidy czy na karabiny maszynowe.
i sam konflikt i rozterki bohatera super
druga sprawa ze film poprzez przeniesienie do czasów wspolczesnych daje jakby wskazowke ze obecnie rowniez jestesmy manipulowani przez rządzących .
wybory w filmie to idealne przeniesienie obecnych wyborów parlamentarnych,
goscie staraja sie jeden drugiego oczernic a glupi naród w to wierzy
Niestety nie zgadzam się. Według mnie film odraża swoją nierealnoscią. Jako obraz alternatywnej rzeczywistości zupełnie zawodzi, ponieważ ukazuje rozwinięte cywilizacyjnie społeczeństwo, które dalej posiada mentalność na poziomie starożytności, co jest trochę fantastyczne, bo jak wiemy mentalność ludzi się zmienia na przestrzeni lat. Według mnie gdyby nie wzorowali się tak bardzo na dziele Szekspira mogli by stworzyć świetną abstrakcyjną alternatywną rzeczywistość, np. taką gdy cesarstwo zachodniorzymskie w średniowieczu tak na prawdę nie upada.
Jako obraz dzieła Szekspira nie ma natomiast sensu w przeniesieniu go do dzisiejszych czasów, ponieważ rzeczywistość tu przedstawiona ma się nijak do rzeczywistości we współczesnym świecie. I mówienie że film ma nam pokazać to iż jesteśmy manipulowani nie ma sensu, ponieważ tak na prawdę różnimy się znacznie od tego nie myślącego motłochu. Po prostu jest to zrobione na siłę. Zresztą można odnieść wrażenie, że film został tak specjalnie nakręcony ze względu na budżet. Ktoś wpadł na cudowny pomysł " hej po co się wykosztowywać, jeżeli przy setce lepszych filmów umieszczonych w starożytności będziemy mieć złe recenzje. Lepiej nakręćmy pseudo ambitne dzieło w czasach współczesnych nie myśląc nawet nad wpasowaniem fabuły w dzisiejszą rzeczywistość Bo po co? Dzięki temu "koneserzy dobrego kina" wystawią nam recki godne arcydzieła! Nakręćmy ten film bez kostiumów, i bez starożytnych lokacji, niech ludzie sami oglądając ten film wyobrażają sobie jak by to wyglądało w starożytności. Albo lepiej niech doszukują się nawiązań do współczesnego świata, gdy takich nie ma..."
"Jak wiemy mentalność ludzi się zmienia na przestrzeni lat" - naprawdę? Skąd to wiemy? Mnie się wydawało, że ludzie zawsze byli tacy sami (nota bene Szekspir non stop o tym pisał umieszczając swoje dramaty co rusz w odległej przeszłości, a dotyczyły przecież spraw uniwersalnych). No ale skoro już wiemy, że nie. Dzięki za info.
"Mnie się wydawało, że ludzie zawsze byli tacy sami" -zawsze byli tacy sami? Zabawne... ;) Chyba z wyglądu. Rozwój nauki, rozwój kultury, rozwój praw itd. to wszystko sprawia, że ludzie zmieniają swoje podejście do życia. Sprawia to m.in. iż widząc cierpienie ludzkie nie przechodzimy obok niego obojętnie (patrz. różne organizacje, równość każdego człowieka w świetle praw itd.), w przeciwieństwie do starożytnego, średniowiecznego itd. niemyślącego motłochu, którego nie interesowało że ktoś jest niewolnikiem, że ginie w krwawych przedstawieniach itd. Więc proszę nie pisz głupot, że ludzie od wieków mieli tą samą mentalność.
"nota bene Szekspir non stop o tym pisał umieszczając swoje dramaty co rusz w odległej przeszłości" - i to jest klucz do wszystkiego. Szekspir umieszczał swoje dramaty w odległej przyszłości. W wyniku tego człowiek nie odczuwał zniesmaczenia, nie odczuwał obecności kiczu ( tak to jest kicz, z działania na siłę, byle tylko coś zrobić, zawsze powstaje kicz). I tak czytelnik, bądź widz w teatrze mógł szukać powiązań z rzeczywistością, w której żyje. Jest to logiczne. Zabawnie się robi wtedy gdy reżyser filmu pozbawia widza tych logicznych rozmyślań, wręcz narzucając mu jego współczesną rzeczywistość, i mówiąc wprost: " Tak macie to interpretować tak, ażeby zobaczyć nawiązania do swiata współczesnego", nie zmieniając choć trochę starożytnej mentalności ludzi, ich języka, ich kultury ( w trakcie trwania filmu czekałem na jakiś babol coś w stylu: " bohater wsiada do samochodu, a mówi iż dosiada konia". Oczywiście takiej akcji nie było, i całe szczęście ( bądź nie ;) ), ale cały film mimo to był właśnie takim babolem, z powodu na siłę umieszczonej historii w naszych czasach ).
Co do uniwersalności dzieł minionych epok, można by dyskutować. Według mnie, to że dzieło traktuje o polityce, państwie itd. mimo wszystko nie robi go dziełem uniwersalnym, wręcz odwrotnie to polityka tamtych czasów, a nie współczesnych.
I wbrew pozorom nie jestem przeciwnikiem umieszczania starych arcydzieł w świecie współczesnym. Nie. Ale jestem zdania, iż powinny one choć w części być dostosowane ( zmienione) tak by współgrały z tą rzeczywistością.
Czy komuś się podobał film czy nie to kwestia gustu. Nie będę o tym dyskutował. Rozwój nauki - zgoda. ale czy ona determinuje naszą mentalność? Moim zdaniem nie. Rozwoj kultury - dyskusyjne. Niektorzy powiedzieliby, że mamy do czynienia z kontrkulturą. Ale nawet jeśli, to czy ona determinuje naszą mentalność? Większość ludzie nie czyta, nie chodzi do teatru, do muzeów. To co determinuje ich mentalność? Pop kultura? Wybacz, chyba obaj się zgodzimy, ze to nie owoc rozwoju kutury. Rozwój praw - jakich? Czlowieka? To, że ktoś gdzieś coś zapisał nie wynika, że to obowiązuje. Niemal wszystkie te prawa były znane i respektowane (tak jak dzisiaj przez niektórych) od starożytności (prawo do życia, wlasność). Poza tym współczesne prawo cywilne jest żywcem wzięte ze starożytnego prawa rzymskiego. Czy niektorzy ludzie nie stanowią dziś motlochu? Rozejrzyj się. Nie przechodzą obojętnie wobec niewolnictwa? Zabawne większość sama jest niewolnikami oddającym ok 70% dochodów swojemu Panu - państwu (niewonik w Rzymie oddawał ok. 90%, bo zazwyczaj miał peculium). Chleba i igrzysk - mawiali Rzymianie. Dzisiaj nie mamy problemu z jedzeniem (przynajmniej w Europie), ale czy ludzie nie podniecają się igrzyskami takimi jak Olimpiada, Euro itd. Dzięki Euro rząd mógł odetchnąć miesiąc, bo przez ten czas w mediach nie było innego tematu. Czy ludzie są na wyższym poziomie moralnym od swoich przodków? Bzdura. Siedemdziesiąt lat temu doszło do takiego zbydlęcenia. do którego nigdy wcześniej nie było. Według Twojej teorii nie powinno do tego dojść, bo ludzie już wtedy powinni być tacy wspaniali (większość dzisiejszych doktryn - słusznych lub nie - powstało w XVIII i XIX wieku.) Dlaczego do dzisiaj czytamy Platona, Arystotelesa, Sofoklesa, Biblię, Marka Aureliusza, Wergiliusza? Bo mieli te same problemy ze swoim człowieczeństwem co my. Nie wiem czy czytałeś jakieś utwory starożytne, ale ich rozterki duchowe były takie same jak nasze. Przekonanie o którym mówisz jest pokłosiem ideologii nieustającego postępu (w technice - nie polemizuje) i determnizmu historycznego. Błędnymi, na których powstały m. in. totalitaryzmy XX wieku. Pozdrawiam.
Mówiąc inaczej, chcesz powiedzieć, że Szekspir pisząc to dzieło, nie miał zamiaru nawiązać do świata mu współczesnego (bo przecież jego czasy mają się nijak do starożytności, a "jak wiemy mentalności ludzi się zmienia na przestrzeni lat'). Ot napisał sobie nic nieznaczącą przypowiastkę.
Nie. Wręcz jestem tego pewien, iż Szekspir pisząc to dzieło nawiązał do swiata mu współczesnego. W końcu zył w tych czasach. Teraz należy się zastanowić czy Szekspir pisał to również myśląc o przyszłości, której o dziwo nie znał, a w której umieszczona jest akcja filmu .;)
Nie wiem czy myślał o przyszłości, ale czas pokazał, że ludzka mentalność się nie zmieniła. Film na początku bardzo trudno się ogląda, ale kiedy przyzwyczaiłam się do języka zupełnie nie przeszkadzało mi to, że akcja została przeniesiona do czasów współczesnych, nie miałam wrażenia, że bohaterowie zachowują się dziwnie, że są "niewspółcześni". Wydaje mi się, że gdyby scenariusz został napisany "normalnym", współczesnym językiem mało osób zorientowałoby się, że film powstał w oparciu o utwór Szekspira.
Ralph Fiennes grał w Royal Shakespeare Company. Kiedy taki człowiek wypowiada się w swoim filmie na temat Szekspira, to przekonuje mnie bardziej niż anonimowy internetowy krytyk, który uważa za arcydzieła filmy takie jak Piraci z Karaibów czy Powrót do przyszłości.
Czy mój post miał cię przekonać? Czy narzucam komuś swoje opinie? Piszę tylko o swoich odczuciach na temat filmu.
Zresztą ja również nie zamierzam słuchać kogoś, kto nie uważa za arcydzieło ani jednego filmu. Czyżby pseudo intelektualista, bądź koleś z pseudo wyrafinowanym gustem?
Zwłaszcza ciekawi mnie końcówka Twojej wypowiedzi, ponieważ podług tych kryteriów nieomal połowę dobrego, ambitnego kina można by uznać za szmirę, ustępującą miejsca wielko-ekranowym produkcjom, które - jakże by inaczej - mają fajne kostiumy, starożytne lokacje i jest sobie na czym oko zawiesić w trakcje seansu. (Swoją drogą osobiście uważam, że koszta paru tunik i dzid były by znacznie niższe od czołgów, karabinów i mundurów ale co ja tam wiem).
Wracając jednak do głównego "problemu", czyli przeniesienia akcji w czasy współczesne to powtórzę coś, co kiedyś pewna mądra osoba powiedziała mi podczas seansu "Romea i Julii" z 1996 roku. Na filmie generalnie dość często wieszano psy, że niby gówniany i zrealizowany w makabrycznej konwencji. Ale z drugiej strony - Szekspir był skandalistą, czy nie pragnąłby takiego ogromu kiczu i kontrowersji? Myślę, że czułby się w tym wszystkim jak ryba w wodzie. Szekspir był też wizjonerem i jego teksty zawierają w sobie wiele ponadczasowej tematyki - więcej niż niektórzy z czytelników chcieli by przyznać. "Koriolan" jest jednym z takich dzieł, gdyż pomimo wieków rozwoju i postępu ludzka natura nigdy się nie zmieni i zawsze gdzieś na świecie toczyć się będą bezsensowne wojny, przelewana będzie krew w imię zemsty a niewinni będą cierpieć. Masy również pozostaną manipulowane, bo choć nie brak nam teraz samoświadomości to i tak każdy z nas powinien porządnie się zastanowić zanim z całą pewnością powie "jestem wolny".
Samego filmu nie było mi niestety jeszcze dane obejrzeć, ponieważ zniknął z ekranów równie szybko co się na nich pojawił. Jednak czytając znaczną większość komentarzy to chyba cieszę się, że tak się stało - niech takie ekranizacje oglądają tylko Ci, którzy wiedzą na co się "porywają", bo naprawdę szkoda aby wysiłki takich ludzi jak Fiennes się marnowały.
Szanuję twoją opinię, jednak swojej nie zmienię.
Czym jest ambitne kino? Czy wielko-ekranowych produkcji nie można do tego zliczyć? Według mnie można, i wręcz należy. Dlaczego? Trudno jest nakręcić coś widowiskowego i ogromnie ciekawego. Oczywiście wiele jest tandetnych, przesyconych efektami specjalnymi filmów, nie oferujących poza tymi efektami niczego więcej, ale nie zmienia to faktu, że jest również ambitne kino rozrywkowe. Z uwagi na to, iż w tym temacie oceniono mój gust na podstawie moich ocen, to uważam, że jak zwrócę twą uwagę, na twoją ocenę filmu Avengers, to udowodnię, że ty też coś o tym musisz wiedzieć.
Nie zmienia to faktu, że zwykłego niewielko-ekranowego kina, też nie można uznać za arcydzieło. Jak najbardziej. Takie filmy możemy również nazwać wartościowymi intelektualnie. Jednak jest z tym kinem jeden problem ( zwłaszcza z niszowym) - może budzić różne emocje, wywoływać różne opinie. I tak jest z Koriolanem. Dlatego wierzę, że "Koriolan", jest to kino dobre, ale nie dla mnie. Dlaczego tak jest, już opisałem wcześniej.
Nie wiem, może moja ocena 5 jest krzywdząca, ale tu po prostu wychodzi trochę dziwny system oceny Filmwebu. Film dla mnie był średni, a jak średni to niestety ocena 5.
"Szanuję twoją opinię, jednak swojej nie zmienię." - no i to jest piękno różnorodności gustów :)
" Z uwagi na to, iż w tym temacie oceniono mój gust na podstawie moich ocen, to uważam, że jak zwrócę twą uwagę, na twoją ocenę filmu Avengers, to udowodnię, że ty też coś o tym musisz wiedzieć." - jak słusznie zauważasz tylko "oceniono" - ja się w tym temacie nie wypowiadałem, bo osobiście nie widzę sensu w takim wzajemnym wypominaniu temu podobnych głupot. Ale skoro już poruszyłeś ten temat to "Avengers" oceniłem tak wysoko z zupełnie innych względów - jestem wielkim fanem uniwersum Marvela i ten film jest dla mnie jak spełnienie marzeń. Z tego samego względu "Hobbita" też ocenię na 10/10 niezależnie od jakości gry aktorskiej. Niemniej jednak w życiu nie porwałbym się na stwierdzenie, że ten film ma w sobie jakikolwiek przekaz i że sam w sobie może stanowić jakąś wartość w kulturze (intelektualną - jak to nazywasz). Była by to kompletna głupota i podobnie sprawa się ma z większością wielko-ekran.
"Swoją drogą osobiście uważam, że koszta paru tunik i dzid były by znacznie niższe od czołgów, karabinów i mundurów ale co ja tam wiem"
No tylko trzeba sobie uświadomić, że na film nie tylko składa się ubiór itd. Są to również lokacje ( często robione komputerowo), efekty specjalne itd. Także i w tym wypadku starożytne lokacje były by o wiele droższym interesem...
Nieprawda, mają ipody i Gazetę Wyborczą oraz znają całą prawdę o wstystkim z TVNu. Reszty dowiadują się na lekcjach religii.