Filmu nie widziałam, ale w trailerze uderzył mnie jeden, w sumie chyba nieznaczny dla samej historii szczegół - kot prowadzony na smyczy za obrożę zamiast szelek.
Nie wolno tego robić, bo te zwierzaki mają bardzo delikatną szyję, i można niechcący 'powiesić' kota.
Niemniej jednak, film na pewno zobaczę, chociaż nie przepadam za tym gatunkiem. :)
Tak, i takich elementów było niestety więcej. Między innymi kocia dieta: mleko oraz konserwy rybne. Szkoda, bo to w pewien sposób promowanie mitów, przez które często narażone jest zdrowie zwierzaków.
No ale próbuję jednocześnie wierzyć (ponieważ historia mi się podobała i zachwycił mnie poziom aktorski wszystkich grających Boba kotów ;)), że gdy główny bohater miał już laptop, własne mieszkanie i ogólnie się pozbierał, zaczął czytać i szukać informacji - i niektóre swoje błędy ponaprawiał.
No właśnie, to jest dość chyba oczywiste. Gość nie miał pojęcia o kotach, nawet nie wiedział co to kastracja. Więc chyba normalne, że pierwsze czym go karmił to mleko i ryby, czyli rzeczami, które kojarzą się od razie z dietą kota, choćby niezłusznie. Trochę myślenia nie zaszkodzi...
Kot miał obrożę, a w zasadzie sznurówkę w roli obroży tylko podczas pierwszego, spontanicznego wyjścia do miasta. Za pierwszy zarobiony hajs bohater kupuje Bobowi szelki ;)
No ja tu widzę smycz podpiętą do obroży: https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/QXLktkqTURBXy8yODVlMDUzMTk4NjQyODAwNWI0MzQ3 NGEwNmYxNTE5Yy5qcGVnkpUDYADNA6zNAhGTBc0B4M0BaA
Zwracam honor. Zajrzałem jeszcze raz do filmu i mimo, że mu kupił szelki, to Bob cały czas później popylał w obroży - bez sensu! :-)
Chodził w tych szelkach, po Twoim komentarzu specjalnie patrzylam, tylko nie bylo widac czesto tylnego kółka w jego puszystym futerku. :)
Jako że przeczytałam te komentarze przed obejrzeniem filmu to specjalnie zwróciłam uwagę: tak naprawdę to w filmie czasem był w szelkach czasem z obrożą i to w nawet w następujących po sobie scenach. Podejrzewam, że błąd wynikł z faktu że Bob-a grało wiele kocich aktorów, może któryś z nich nie był przyzwyczajony do szelek. A może po prostu wynikło to z kolejności kręcenia scen...
Cóż, w filmie tego zabrakło, ale w książce James opisał, że rozcieńczył mleko z wodą (bo doskonale wiedział, że koty mają problemy z tolerancją laktozy). Ponadto w filmie nie uwieczniono niestety pewnych kluczowych elementów (np. podróż do Australii, ale widocznie trzeba było ciąć koszty produkcji).
No wlasnie, film to taki turbo-skrot ksiazki, ten, kto przeczytal cala serie wie, ze James dbal o Boba, a sznurowka to jedynie epizod. Zreszta, jakby ktos mial 2 funty na przezycie i nagle na jego kolana w drodze do pracy wskoczyl kot, pewnie wpadniecie na pomysl, ze musze isc do zoologicznego i kupic szelki nie byloby pierwszym, co przychodzi do glowy ;)
Dokładnie James dbał o niego jak najlepiej potrafił, sam mając naprawdę niewiele :) Kiedyś nie było żadnego gotowego żarcia i zwierzęta jakoś żyły...
Dokładnie James w jakimś tam stopniu znał się na kotach. W książce jest to wszystko świetnie opisane. Tak na prawdę dbał o dietę Boba i chuchał na niego jak tylko się dało aby przypadkiem kociakowi nie stała się krzywda.
Przerażają mnie takie paniusie co to chuchają i dmuchają na swoje zwierzątka robiąc im więcej krzywdy tym, niż pomagają... kotu lepiej w szelkach, ale bez przesady, nic mu się nie stanie od obroży, o ile właściciel go nie będzie szarpał na chama.
Mnie też, bo niektórzy popadają w paranoję, jak to na przykład bywa z 'salonowymi' pieskami, których właściciele nigdy nie wypuszczają na dwór, albo przebierają w ubranka.
Ale akurat jeśli chodzi o kocią obrożę, to może się coś stać. ;) Koty mają bardzo delikatną szyję, o wiele delikatniejszą niż psy, i zdarza się, że kot czegoś się przestraszy/będzie chciał się wyrwać ze smyczy, albo podskoczy i w efekcie 'powiesi się' na niej. Chyba, że obroża ma specjalne zapięcia, które puszczają przy szarpnięciu. Ale ona jest dobra na samodzielne spacery kota, na smyczy to się mija z celem.
Dokladnie, zreszta jak mozna wymagac od kogos, kto w zyciu kota nie mial (przy okazji nie mial grosza przy duszy), zeby poszedl do sklepu kupic szelki i puszki z 90% miesa? Ludzie. To nie jest meritum tej historii. Trzeba miec IQ 40, zeby wiedze o kotach czerpac z tego filmu.
Ja bym się bardziej przyczepiła do tych szaliczków Boba, były urocze, ale kociak mógł by się na takim powiesić, na pewno mój rudzielec (wyglądający jak Bob z resztą xD) dostał by szału jak by mu taki ozdobnik dyndał ;), ale widzę, że James dbał o Boba nawet bardziej niż o siebie, a film filmem, pewne uproszczenia wprowadza, seans już zaliczony więc na pewno przeczytam książkę, która czeka już na półce.
Błędów, rażących kociarzy, było dużo więcej. Na temat podawania kotu tabletki od lat krążą żarty po necie. Moja ulubiona "rada": zaklinuj kota w drzwiach od kredensu i wstrzel mu tabletkę za pomocą gumki recepturki.
Każdy, kto musiał podać kotu leki, orientuje się, że to nie przebiega tak jak na kolanach Betty. Nie ma też realnej możliwości, żeby wymóc na kocie obietnicę, że nie będzie lizał szwów.
Ale, jak zrozumiałam z filmu, konwencja miała być taka, by Bob był nadkotem, kimś w rodzaju kociego anioła.