Jako, że po moim mieszkaniu biegają dwa koty, jeden z nich jest właśnie rudy (i prawdopodobnie wybrał mnie na swojego najbliższego "przyjaciela"), a i sam przechodzę ostatnio ciężkie tygodnie w swoim życiu, poszedłem z ciekawości do kina. 
Powiem Wam jedno. Film jest niesamowity. Dawno, a w zasadzie chyba nigdy, nie widziałem tak chwytającego za serce filmu. Pół filmu oglądałem przez zeszklone oczy. Nigdy, ale to przenigdy, nie zdarzyło mi się płakać na filmie. Ten jest pierwszy. /nie oglądałem jeszcze Hachiko/ 
 
Do obejrzenia obowiązkowo. Film może zachwycić pod każdym względem. Jutro wybiorę się po książkę.. :)