Ale po drugiej doszedłem do wniosku, że właśnie obejrzałem najlepszy musical Andrew Lloyda Webbera. Cóż, piosenki nie są równe. Ale wśród nich są takie, które po prostu hipnotyzują.
11/10 za "Memory" (nawet nie wiedziałem, że to piosenka z musicalu) i za "Rum Tum Tuger". Arcydzieło, tym razem nie filmowe, ale musicalowe ;P
Teraz tylko czekam na możliwość obejrzenia tego na żywo :) co prawda nie na Broadwayu.
Jeśli chodzi o wersję dvd, nie mam jej nic do zarzucenia. W dziale 'ciekawostki' podano tysiac potknięć realizacyjnych, ale mnie żadne z nich nie rzuciło się w oczy - oglada się naprawdę przyjemnie :)Widziałem dużo gorzej zrealizowane "teatry tv"
Dlatego, ze w pierwszej godzinie piosenki były zupełnie inne niż to, z czego znam Andrew Lloyda Webbera, tak różniące się stylem od kompozycji z np. Phantom of the Opera czy Jesus Christ Super Star, że przeraziłem się, że całe Koty będą jazzowe i przegadane. Poza tym w pierwszym akcie jest mało akcji, koty kolejno przedstawiają się, a ich historie wydają się być zupełnie odrębne. Wygladało na to, że musical będzie bez fabuły. Na szczęście potem wszystko się potoczyło.
Kilka lat temu na młodzieżowym festiwalu teatralnym w Czerwionce-Leszczynach zobaczyłem etiudę pt. "Koty i cała reszta". Nawiazywała do musicalu przez stroje, ale uwertura była zupełnie inna, o czym przekonałem się dopiero dwa dni temu. Sięgnąwszy po "Cats" spodziewałem się usłyszeć właśnie tamte utwory, stąd moje rozczarowanie na początku.
Drugi akt "Cats" jest moim zdaniem lepszy (najlepszy), no ale bez pierwszego nie miałby sensu.
ja nie mogę złego słowa powiedzieć na ten musical , uwielbiam go, ale pamiętam gdy pierwszy raz włączyłam film (sprawdzałam , czy działa) i wskoczyłam akurat na Rum Tum Tuggera i pomyślałam sobie " co to do cholery jest?", nie wiedziałam po prostu czego się spodziewać... później wpadłam jak śliwka w kompot...
Mnie najbardziej podoba się The Moments of happiness" z drugiej cześci... magia i mieli świetnego Munkustrapa, musisz przyznać...
Munkustrap - Pewnie że tak! Ma niesamowity głos, pozwolę sobie na neologizm - webberowski... naprawdę, typowy dla jego musicali. W musicalach innych kompozytorów nie słyszałem podobnego prowadzenia głosu. Podobnie akcentuje Banderas (Che w Evicie) i Butler (Upiór w Upiorze) Zapada w pamięć ;)
Ale mnie najbardziej podobała się Jemima (Veerle Casteleyn) ^^
mrrr... Zakochałem się w niej *,* Obejrzałem dziś musical drugi raz i kompletnie oszalałem na jej punkcie. Jak mnie wreszcie wywalą ze studiów, to napiszę specjalnie dla niej własny musical, tak jak 25 lat temu Andrew Lloyd Webber napisał "Upiora w operze" dla swojej pierwszej Jemimy - Sarah Brightman...
Szkoda, owszem, jej głos został zdubbingowany. Veerle w 1997 przeprowadziła się z Flandrii do Londynu tylko po to, żeby wziąć udział w produkcji "Cats". Jej angielski był wtedy jeszcze nieperfekcyjny. Jednak później weszła do stałego składu "Cats" w londyńskim New Theatre a także występuje w holenderskiej wersji "Cats" i zdobywa sobie rzesze fanów. Jej admiratorzy mówią, że jej głos jest "boleśnie doskonały".
Jej prawdziwy głos można usłyszeć na Youtube. Jest zupełnie inny, niż na produkcji wideo. To sopran
tak, to utalentowana dziewucha
powiem Ci szczerze, że jestem zdziwiona , że aktorzy nie byli nominowani do żadnych nagród Emmy
ja sie dziwie dlaczego po pierwszej godzinie chciales wylaczyc. ta jazzowa, jak to nazwales, stylizacja ogromnie mi sie podoba. uwielbiam takie klimaty. rowniez uwazam ze 'koty' to najlepszy musical webbera. osobiscie za 'upiorem' nie przepadam, jest strasznie kiczowaty- ale to oczywiscie moje zdanie :). a 'koty' sa cudowne. kazda piosenka ma cos w sobie. i nie wiem dlaczego nikt nie wspomniał tu o Rum Rum Tugerze :) ten gosc jest niesamowity! i wykonuje przecudna piosenke
Całkowicie się zgadzam -Rum tum tugger robi ogromne wrażenie. Jego się po prostu nie zapomina, chodzi za mną i nuci się pod prysznicem.
Odnośnie jazzu - zawsze uważałem, że słuchania jazzu trzeba się nauczyć, że to muzyka dla wyrafinowanego słuchacza.
...BTW, czy niektórzy nie nazywają czasem jazzu "kocią muzyką"? Ot, paradoks... :D
ja wspominam o Rum Tum Tuggerze, jako o jednej z najlepszych piosenek...., poczytaj muj wpis (baal 4)
pzdr